Bez znieczulenia

Dziś podczas kolegium zażartowałem, mówiąc o wadze trudnych spraw do poruszenia, że będzie nie tylko na ostro ale i bez znieczulenia. Niestety smuga cienia robi swoje. Niesłusznie przypisałem film w pierwszym okrążeniu Zanussiemu a w drugim Kieślowskiemu. Moi koledzy byli o niebo lepsi, to oczywiście film Wajdy, ze scenariuszem współautorstwa Holland. Jeszcze przed kolegium rozstrzygnęliśmy spór, czy grała tam Janda – grała. Film z tych kultowych, ale jakoś go zapomniałem. W sieci jest jednak wszystko… Wszystkim, który cenią sobie bardzo dobre kino polecam więc Bez znieczulenia w reżyserii Wajdy na portalu vod.pl. Za darmo, więc z reklamami…
PS. Po obejrzeniu filmu… Jak to się mówi – dramat obyczajowy. Można powiedzieć, że jest to klasyczna historia rozwodowa jakich wiele było osią różnych filmów. Bez znieczulenia wyróżnia nie tylko plejada wspaniałych aktorów, ale także zanurzeniem w rzeczywistości późnego, schyłkowego Gierka. Film powstał dokładnie 40 lat temu! Wtedy, kiedy rozpoczynałem moją przygodę z uczelnią. Czasy zmieniły się, ale mechanizmy pozostały! Zarówno te dotyczące relacji międzyludzkich jak i te polityczne. Wiele scen z tego filmu potrafię sobie znakomicie wyobrazić dziś, tu i teraz. Czyżby historia zatoczyła koło? Jest to także film o fałszu, obłudzie i zakłamaniu, które są ponadczasowe… “Pierwsza zasada rotacji – jak ktoś jest za dobry to go trzeba przesunąć…”

Chaos

Co to jest chaos każdy chyba doskonale wie. Podobno świat wyłonił się z chaosu… Co roku początkowi roku akademickiego towarzyszy chaos związany z brakiem w USOS danych dotyczących wszystkich Studentów. W tym roku był to mega chaos związany ze zwiększeniem liczebności grup zajęć komputerowych. Powiedzmy, że udało mi się rozwiązać tę kwadraturę koła minimalizując straty edukacyjne dla Studentów. W ramach ogarniania chaosu synchronizuję spójność informacji na temat godzin konsultacji, która ma być umieszczona na trzech portalach, jakby nie można było tego zrobić “raz a dobrze”. Kolejna odsłona kolejnego kręgu chaosu to informacja dla władz o tym, ile władze zleciły zajęć i jakie niesie to skutki. To taka nasza wersja powiedzenia “nie wie lewica co czyni prawica”. Niezmiennie pozostaję optymistą – wierzę głęboko, że będzie jeszcze gorzej i chaos pogłębi się…

Patos…

Zacznę od środka, czyli od patosu. Zgodnie z definicją ze Słownika Języka Polskiego patos to:

1. nastrój powagi, którym są nacechowane sprawy mające wielkie, historyczne znaczenie; podniosłość, wzniosłość;
2. wzniosły ton, styl, sposób mówienia lub pisania, pełen powagi, potęgujący intensywność stanów emocjonalnych;
3. przemawianie ze sztucznością i przesadą, używanie górnolotnych, pełnych przesady wyrażeń

Osobiście nie jestem miłośnikiem patosu. Jeśli używam patosu to najczęściej w sposób ironiczny, sarkastyczny. Czysty patos pozostawiam dla stanów i sytuacji krytycznych takich jak na przykład wojna, a z takimi chyba jeszcze nie mamy do czynienia. Moim skromnym zdaniem Przemówienie Pana Ministra Gowina wygłoszone podczas inauguracji roku akademickiego miało elementy patosu.

Zwracając się do studentów, Gowin powiedział, że Konstytucja dla Nauki doprowadzi do podniesienia poziomu jakości kształcenia, co będzie oznaczało również podniesienie poziomu wymagań egzaminacyjnych.
“Chcę powiedzieć, zwłaszcza studentom pierwszego roku, że to jest naprawdę bardzo dobra wiadomość. Czas studiów jest okresem wyjątkowym w życiu, który wypełni oczywiście nie tylko nauka i zajęcia. Życzę wam, żebyście spotkali wielu wspaniałych ludzi na swojej drodze, wielu mistrzów wśród waszych naukowców, wielu przyjaciół. To jest czas, kiedy +ładujecie akumulatory+ na całą drogę zawodową. Trzeba naprawdę wykorzystać ten czas jak najlepiej. (…) Skoro Konstytucja dla Nauki rysuje taką ścieżkę podnoszenia poziomu kształcenia i badań naukowych, to musi być też ścieżka podnoszenia wymagań. Wierzę, że będziecie w stanie temu sprostać” – mówił.

Konstytucja dla Nauki doprowadzi do podniesienia jakości kształcenia i poziomu wymagań egzaminacyjnych. Piękne, patetyczne zdanie. A jak wygląda rzeczywistość tu i teraz? Jak na jakość kształcenia wpływa zwiększenie liczebności grup zajęć komputerowych? Oczywiście jestem gotowy w każdej chwili podnieść poziom wymagań zaliczeniowych, mówiąc za Panem Ministrem Gowinem: “Wierzę, że będziecie w stanie temu sprostać”

Etos, patos i paraliż…

Powiedzenie chaos, patos i paraliż wydawało mi się znane. Skoro go nie było w sieci zamieniłem chaos na etos i w pierwszym okrążeniu pojawiła się triada retoryczna Etos, Pathos i Logos. Kilka pozycji niżej pojawił się link do… mojej własnej publikacji. Pozwolę sobie zacytować siebie sprzed lat…

W tragedii greckiej obowiązywała klasyczna jedność czasu, miejsca i akcji. W naszej nowożytnej farsie swoistą jedność konstytuują: etos, patos i paraliż. Co najmniej dziwne zasady przyznawania środków w ramach PO KL można z łatwością zastąpić przejrzystą procedurą, biorącą pod uwagę trzy czynniki: potencjał i jakość jednostki składającej wniosek i będącej realizatorem projektu, potencjał i dorobek promotora projektu (osoba do kontaktu, potencjalny kierownik merytoryczny projektu) w danej dziedzinie i wreszcie na koniec samą zawartość wniosku, często po prostu kupioną. Skąd ten trójpodział? Można sobie wyobrazić skrajną sytuację, w której za duże pieniądze został stworzony idealny wniosek, tylko… w danej jednostce nie ma najmniejszych szans na jego realizację. Spróbujmy więc może przywrócić odrobinę normalności w tej sferze.
Polska to nie jest kraj dla ludzi e-learningu… Czas zwiększania się liczby studentów, który sprzyjał informatyzacji edukacji, minął bezpowrotnie. Dziś możemy przeprowadzić kolejną akademicką dyskusję na temat wyższości lub niższości platformy edukacyjnej nad kredą i tablicą. Jedyną szansą dla “instytucjonalnego” e-learningu są ciągle studia niestacjonarne oraz kształcenie ustawiczne. Obie te formy realizowane są w weekendy, a jednym z postulatów w sierpniu 1980 roku były przecież… wolne soboty! Może więc czas wrócić do korzeni?
Fundusze unijne są, a raczej były, szansą na stworzenie otwartych zasobów edukacyjnych. Przeciwnicy tej koncepcji uważają, że takie rozwiązanie zniszczy szkolnictwo wyższe, bo jeśli każda szkoła będzie miała dostęp do materiałów o wysokiej jakości merytorycznej, to zaniknie różnica między tymi najlepszymi i najgorszymi. Bynajmniej! Najważniejszy jest przecież człowiek i cóż po najlepszych nawet materiałach, jeśli nikt nie będzie umiał wyjaśnić i skomentować ich zawartości.
Najtrudniej jest zmieniać ludzką mentalność. Learning 2.0 przynosi olbrzymie przewartościowanie w dziedzinie edukacji, w której nauczyciele tracą, chyba już bezpowrotnie, monopol na wiedzę. Otwierają się jednak dla nich nowe obszary i wyzwania. O wiele bardziej fascynująca, od powtarzania kolejny raz tych samych zajęć, jest rola opiekuna (mentora, tutora). Dzisiejszy nauczyciel powinien przede wszystkim umieć motywować do samodzielnej nauki i pomagać w niej, choćby poprzez wskazywanie odpowiednich materiałów, a także kontrolować i certyfikować zdobytą wiedzę i umiejętności.
Kolejne doniesienia medialne mówią, że rząd dostarczy wszystkim obywatelom – bodaj do 2014 roku – szerokopasmowy internet. Jest to wspaniała idea, powstaje jednak drobne pytanie – po co? Nie ma i raczej nie prędko powstanie e-administracja, nie istnieją także, i raczej nie powstaną, otwarte zasoby edukacyjne. Może więc jednak obywatel ma siedzieć cicho przed monitorem, popijać piwko i oglądać filmiki?
Edukacja to wyścig między cywilizacją a katastrofą. Ale jakaż piękna i spektakularna jest ta nasza katastrofa…