Egzamin dyplomowy – raz jeszcze…

Zacznę grubo od mojego ulubionego cytatu z B. F. Skinnerawykształcenie to coś, co pozostaje, gdy zapominamy wszystko, czego nas nauczono. Egzamin dyplomowy to taka forma sprawdzenie wykształcenia… A jaki jest koń – każdy widzi. Kolejna edycja teleturnieju pod nazwą egzamin dyplomowy skłania mnie do publicznych refleksji.
Proponowałem swojego czasu, aby egzamin dyplomowy miał formę testu ze wszystkiego, trochę jak na medycynie. Pomysł upadł jako niezgodny z regulaminem studiów, który stanowi jednoznacznie: § 21. Egzamin dyplomowy, punkt 5. Egzamin dyplomowy jest egzaminem ustnym jest precyzyjny. Test w pracowni komputerowej nie jest egzaminem ustnym.
Mówiłem też głośno, żeby zamienić egzamin dyplomowy na obronę pracy dyplomowej. W kilku miejscach regulaminu studiów występuje termin obrona pracy dyplomowej, ale jakby bez finalnego opisu obrony pracy dyplomowej, jak to ma miejsce w przypadku egzaminu dyplomowego. Tak więc pomysł, aby egzamin zastąpić obroną jest chyba nie do zrealizowania.
Pozostaje więc próba ucywilizowania egzaminu dyplomowego. Politechnika Kielecka ujawniła pytania na egzamin dyplomowy. Jest tam lista 60 pytań dla budownictwa ogólnego. Na pozycji 38 mamy rodzaje pokryć dachowych, co można zmodyfikować na rodzaje więźb dachowych. Dużą grupę stanowią pytania z geotechniki. 13. Podstawowy podział gruntów budowlanych. 14. Metody wzmacniania podłoża gruntowego. 15. Metody określania parametrów geotechnicznych dla celów fundamentowania. 16. Rodzaje fundamentów bezpośrednich. 17. Obliczanie fundamentu bezpośredniego z e względu na pierwszy stan graniczny. 18. Rodzaje fundamentów pośrednich. 19. Nośność pojedynczego pala. 20. Technologie wykonania ścian szczelinowych. Jeśli w komisji nie będzie geotechnika oznacza to, że że to ja mam ocenić odpowiedzi… Ciekawe!
Alternatywą tego podejścia jest “przypisanie” pytań do osób. Studenci “od zawsze” znając skład komisji dopytują się z czego będą pytania. Można jak w Kielcach ujawnić te pytania. Każdy z członków komisji układa dziesięć pytań. Studenci losują cztery pytania. Autor pytania jest na sali i może ocenić odpowiedź. Jest tu trochę technicznych problemów, ale jest to do ogarnięcia. Ważniejsze jest inne “ale”, które wyjaśni poniższa dygresja poprzedzająca jak zwykle mocne i ostre zakończenie.
Prowadząc zajęcia z podstaw informatyki, nie budowlanego michałka, zdaniem wielu “prawdziwych przyjaciół” zbytecznego, no bo każdy potrafi zrobić prezentację, coś napisać i coś policzyć zaobserwowałem co potwierdzają Studenci, że łatwiej jest nauczyć się czegoś na pamięć niż zrozumieć. Stąd lepsze oceny z wykładów i sporo nie zaliczeń z ćwiczeń. Można nauczyć się na pamięć odpowiedzi na 500 pytań z testu, nie można nauczyć się na pamięć rozwiązywania zadań obliczeniowych w Excelu lub Mathcadzie bez zrozumienia zasad działania tych programów. Możemy więc zmusić Stuentów do nauczenia się na pamięć odpowiedzi na 50-60 pytań. Egzamin będzie więc… konkursem recytatorskim. Konkursem kto lepiej “wyryje” się na pamięć. Czy to jest jednak wykształcenie? Odpowiedzi na wiele pytań jest w sieci, jak choćby na to o rodzaje więźb dachowych. Już widzę przygotowane gotowce… A w zasadzie to my możemy je przygotować – jedynie słuszne odpowiedzi…
Zanim będzie to mocne podsumowanie jeszcze jedna dygresja. “Od zawsze” chociaż zostałem zesłany na uczenie michałka nie odpuszczam i nie zaliczam poniżej pewnego poziomu. W tym roku akademickim wykorzystuję oprogramowanie utrudniające lub wręcz uniemożliwiające ściąganie w sieci. Efekt? Ćwiczeń nie zaliczyło 60 osób! Na poprawie uratowała się “mniejsza połowa”. Podobno lepszy wskaźnik zaliczeń jest na… matematyce. Owszem, mogę stawiać piątki za umiejętność zalogowania się i wysłania mejla, ale… Gdy Studenci usiłują ze mną “negocjować” obniżenie kryteriów zadaje proste pytanie – czy chce Pani / Pan leczyć się u niedouczonego lekarza idioty, który nie odróżnia żołądka od wątroby. Każdy głośno odpowiada nie. Wtedy tłumaczę cierpliwie – a ja nie chcę, aby mosty konstruowali… Zakładam, być może błędnie, ale proszę mi to udowodnić, że uczymy uczciwie i uczciwie wystawiamy oceny. Niestety Studenci pracują w myśl zasady pięciu Z: zakuj, zalicza, zdaj, zapij, zapomnij. Dlatego też, gdy na siódmym semestrze Studenci produkują prezentacje absolutnie nie do zaakceptowania zadaję pytanie co za kretyn i idiota zaliczył Wam podstawy informatyki. Mogę zadać to pytanie nie obrażając nikogo, bo to byłem ja. Studenci radośnie odpowiadają Pan. Wtedy równie radośnie odpowiadam – tym razem nie zaliczę, proszę się cofnąć na pierwszy semestr…
No to czas na mocny koniec. Czy ktoś dotrwał? Mam pełną świadomość, że najprostszym pytaniem z podstaw informatyki, mechaniki czy też metod obliczeniowych mogę uszkodzić a może wręcz zatopić każdego dyplomanta. Nie robię tego, bo wiem, że kiedyś Student to zaliczył i wiedział. Dla mnie egzamin dyplomowy jest świętem, zwieńczeniem lat pracy na uczelni a nie ścieżką zdrowia, podczas której udowadniamy sobie i Studentów, że… niczego ich nie nauczyliśmy. Jeżeli postawiłem Studentowi ocenę dobrą z metod obliczeniowych a on nie wie nic na temat metody elementów skończonych to komu to wystawia świadectwo, mnie czy Studentowi?
Tego typu wpis nie może się obyć bez cytatu z dnia świra. Moja racja jest najmojsza… Mój przedmiot jest najmojszy… Moja wiedza, którą przekazuję także jest najmojsza! Nie potrafi Pan policzyć naprężeń? Liczenie naprężeń jest najważniejsze! Nie potrafi Pani policzyć reakcji? Liczenie reakcji jest najważniejsze.
Moja racja jest najmojsza!

4 odpowiedzi na “Egzamin dyplomowy – raz jeszcze…”

  1. Dziękuję za link. Pisze Pan o “efektywności nauczania”. A mnie chodzi o uczenie się! Państwo powinniście się uczyć przez (z)rozumienie a nie wykuwanie na pamięć, choć to drugie jest znacznie łatwiejsze.

  2. Nie wyraziłem się precyzyjnie, popieram całkowicie Pana postulaty. Podobnie jak Pan jestem zwolennikiem rozumienia.

  3. Po treści naszej korespondencji domyśliłem się, że jest Pan zwolennikiem (z)rozumienia. Mój poprzedni wpis miał charakter ogólny. Wieloletnie obserwacje pokazują, że większość sceptycznie patrzy na uczenie się. Skoro wszystko jest w sieci… Po co się uczyć? Jak będzie problem znajdzie się rozwiązanie w sieci. Tak, uczenie się na pamięć ma coraz mniejszy sens. Coraz większa wagę ma (z)rozumienie, ale z tym ciągle jest problem. Kiedyś, gdy studentów było mniej i mieli więcej godzin obowiązkowych zajęć były obrony prac domowych także z mechaniki. Na kolokwium raczej nie pojawiały się zadania “na myślenie”. Dominowały one właśnie na obronach, które można było wielokrotnie powtarzać. Zmiany w systemie edukacji, “masowe kształcenie”, spowodowały, że coraz mniej jest tych zadań “na myślenie”. Dawno, dwano temu “prowadziłem” z mechaniki 40-50 studentów. Dziś jest ich kilkaset…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *