Bardzo smutna wiadomość…

Gdy jak zwykle we czwartek po drugiej oddawałem klucze od sali 20 zobaczyłem zielone sukno przy słupie. Zadałem sobie pytanie, kto tym razem. Wszyscy byliśmy przyzwyczajeni do tego, że Pan Profesor Kączkowski po prostu był, jest i będzie. Sam z dystansem i ironią żartował, że zaczyna wierzyć w swoją nieśmiertelność i martwił się, kto będzie mu urządzał kolejne jubileusze. Jedną z dwóch osób, które spowodowały, że zostałem na uczelni był Pan Profesor Kączkowski. Jego wykłady z mechaniki budowli były niepowtarzalne. Ilekroć staję w sali 134 przypominam sobie tamte wykłady i jest to dla mnie olbrzymie wyzwanie, aby przekazać trudne zagadnienia w klarowny sposób tak, aby nie znudzić i nie zniechęcić. Nie byłem niestety doktorantem Pana Profesora Kączkowskiego z przyczyn, które może kiedyś opiszę. Ale byłem Jego dyplomantem! Gdzieś w domowych papierach na pewno jest moja praca z uwagami Pana Profesora Kączkowskiego naniesionymi oczywiście zielonym atramentem. Ilekroć coś piszę, czy to artykuł czy książkę, zastanawiam się, jak bardzo zielony byłby mój tekst, gdyby go przeczytał Pan Profesor Kączkowski. Pustki po tych, co odchodzą nic nie wypełni. Mnie zawsze będą towarzyszyć wspomnienia związane z Panem Profesorem Kączkowskim, dzięki któremu jestem tam gdzie jestem i jestem taki jaki jestem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *