Manifest czyli testament

Tytuł tego wpisu jest świadomym i prowokacyjnym nawiązaniem do cyklu felietonów autorstwa mojego ulubionego satyryka Stanisława Tyma – “Pies czyli kot”. Stanisław Tym urodził się w Małkini Górnej 17 lipca 1937 roku, ale nikt być może nie wie, że dzień później urodził się Jacek Fedorowicz. Też 17 ale kwietnia skończyłem 65 lat. W tym wieku nie pisze się raczej manifestów, stąd ten testament. Pogłoski o mojej śmierci są przedwczesne. Mam świetną receptę na długowieczność im. Jana Pietrzaka i choć jak twierdzi Zenon Laskowik mam już górki mam nadzieję jeszcze trochę pożyć…

Bezpośrednią motywacją i inspiracją do napisania tego tekstu nie był jubileusz związany z osiągnięciem państwowego wieku emerytalnego ale posiedzenie ostatniej rady wydziału, podczas której były omawiane założenia ideowo-polityczne wielkiej reformy dydaktycznej, mającej na celu przeoranie i zaoranie wszystkiego w perspektywie 45 lat czyli do 2065 roku. Swoją drogą raczej nie dożyję do tego czasu, nie poznam więc pełnego wymiaru następstw reformy… Prezentacja reformy była dwuczęściowa. W pierwszej trwającej ponad dziesięć minut był impuls, który natchnął mnie myślą o manifeście czyli testamencie. No bo jak nie odnieść się do idei “szybkiego przyswajania nowych narzędzi projektowych i rozwiązań materiałowo technologiczno organizacyjnych” albo deklarowanego konserwatywnego szacunku dla “znamiennych dla tego wydziału wartości naukowych”. Albo do tego, że jest to “wizja inżyniera 2025-2065” która “bazuje na doświadczeniach czołowych uczelni UE i UE i konsultowana z profesorami i absolwentami tych uczeni”. Tak, “nie jesteśmy w XIX wieku”. Tak, musimy się “dostosować do oczekiwań światowego budownictwa XXI wieku”. Ale czy na pewno przyczyną tego, że tak dużo osób rezygnuje ze studiów jest… “bardzo wysoki poziom naukowy studentów i ich ambicje, które musimy zagospodarować” czego jak widać nie potrafimy zrobić?

Ponieważ druga część prezentacji była klasyczną rozgrywką godzinową w swojej wypowiedzi poruszyłem tylko kwestie godzin. Zakończyłem jak to u mnie kabaretowo tekstem Towarzysza Wiesława o taniejących lokomotywach, czym bardzo przejrzyście nawiązałem do… dróg szynowych. Wszak lokomotywy muszą mieć tory czyli szyny… Zanim przejdę do rzeczy jeszcze dwa małe cytaty z dokumentu komisji dotyczącego czwartego semestru.
Wprowadzono nowy przedmiot PROGRAMY SPECJALISTYCZNE (30 ZK). Trzecia z czterech części bloku INFORMATYKA. Komentarz: Zakłada się, że będzie to przedmiot wybieralny – z oferty nauki specjalistycznych programów wykorzystywanych w projektowaniu (np. Robot, Dlubal, Microstation, Sofistik, Tekla). Studenci będą mogli wybrać program/grupę programów odpowiednio do swoich zainteresowań związanych z przyszłymi ścieżkami dyplomowania.
Wprowadzono nowy przedmiot PROJEKT ZINTEGROWANY (15 Ćw./30 P). Druga z czterech części bloku projektów wykonywanych w zespołach 4-5 osobowych. W sem. 4 składa się z dwóch części: Projekt materiałowy/Projekt BIM.
I komentarz na bieżąco… Będziemy korzystać z programów wykorzystujących Metodę Elementów Skończonych nie wiedząc nic o tym co to jest… Będziemy wykonywać projekt materiałowy i BIM nie mając pojęcia o mechanice konstrukcji… Znam chyba dosyć dobrze realia rynku projektowego i sytuację “starych” inżynierów 40+, czyli tych kształconych przyzwoicie jeszcze w ubiegłym wieku. Mają oni głęboką wiedzę podstawową, której nie zastąpię żadne programy. Nie są specjalistami w obszarze BIM, rynek wymaga BIM więc jest popyt na “młodych” czyli “inżynierów nowego typu”, “operatorów systemów BIM”, znawców różnych specjalistycznych programów. Dziś starzy i młodzi żyją w specyficznej symbiozie. Stary inżynier wie, gdzie moment ma być zerowy. Nowy inżynier często tego nie rozumie, ale ma cudowną umiejętność “zrobienia zera w kulce”… Wszystko będzie fajnie przez… dwadzieścia lat. Jak pokolenie 40+ przejdzie na emeryturę zostaną specjaliści od robienia zera w kulce… I będziemy mieli poważny problem!

Zachęcony tekstem o konsultacjach z zagranicznymi uczonymi dwa słowa o moich Mistrzach… Ponieważ jestem… patriotą zacznę od krajowego Mistrza. Jest nim Pan Profesor Maciej Sysło, którego poznałem jeszcze pod koniec ubiegłego wieku na organizowanych przez niego konferencjach Informatyka w Szkole. Nie będę ukrywał, że jego książki i publikacje na temat algorytmów, komputyki i myślenia komputacyjnego są dla mnie bezcenną inspiracją.

Drugi z moich Mistrzów jest Europejczykiem. Jest to Pan Profesor Ian Smith. Poznałem go… już w tym wieku w… Częstochowie na Konferencji Metod Komputerowych w Mechanice. Potem w 2006 roku uczestniczyłem w Asconie w Workshopie Intelligent Computing in Engineering and Architecture. Książka Engineering Informatics: Fundamentals of Computer-Aided Engineering pokazała mi moja miejsce na Ziemi, “mój kawałek podłogi”. Jego stwierdzenie: some engineers, think that computers are just big calculators – they are not aware that computing is a science and not a skill pokazuje dobitnie miejsce informatyki w naukach inżynierskich.

Mój trzeci Mistrz jest zza oceanu, ze Stanów Zjednoczonych. Pan Profesor David J. Mallan prowadzi mityczny kurs CS50, który po latach doczekał się polskiego tłumaczenia. Moi Studenci wiedzą, że “numerek” z książką telefoniczną jest kopią tego co można zobaczyć na… Harvardzie.

Tekst jest chyba dostatecznie długi i nudny… Czas więc na konstruktywne podsumowanie i konkluzje. Moim Studentom na początku zajęć zawsze zadaję jedno proste pytanie – czy chcą być leczeni przez lekarza wyposażonego w najnowsze zdobycze techniki ale średnio odróżniającego wątrobę od trzustki i śledziony i mających blade pojęcie o ich znaczeniu i funkcjach. Ponieważ 100% odpowiada nie oświadczam, że czas się wziąć do rzetelnej pracy i postawić na myślenie i rozumienie bez których nie ma ani dobrych lekarzy ani inżynierów. Studia medyczne w swoich podstawach wyglądają dziś tak jak… 25 lat temu. Podstawą są anatomia, fizjologia i to daje pewną nadzieję, że mamy szansę na przeżycie jako gatunek ludzki. Tym, czym dla medycyny są anatomia i fizjologia, czyli podstawami, dla inżynierii lądowej, budownictwa są matematyka i mechanika wspomagane dziś przez informatykę. Nie mam absolutnie nic przeciw nowym materiałom i technologiom oraz innowacjom w obszarze organizacji i zarządzania. Mam pełną świadomość, że konstrukcja nie powstaje z niczego, tylko z materiału! Ale zanim konstrukcja powstanie trzeba ją “policzyć” a do tego służą matematyka, mechanika i informatyka.

Zacytuję jeszcze raz Pana Profesora Smitha – computing is a science and not a skill. Stąd nie ma mojej akceptacji dla pomysłu, aby uczyć korzystania z MES bez wiedzy co to jest ten MES. W ubiegłym wieku piloci samolotów rozpoczynali latanie od… szybowców. Dziś najczęściej rozpoczynają przygodę z lotnictwem od gier komputerowych i symulatorów lotu. Ślepa wiara, że komputer wie lepiej i zrobi za nas wszystko prowadzi do katastrof takich jak te Boeingów 737 MAX. Stephen Hawking, genialny fizyk i myśliciel ostrzegał ludzkość przed sztuczną inteligencją. Ktoś się zdziwi, jak to, facet związany z komputerami jest za a nawet przeciw? Jestem za tym, aby komputery i programy pomagały człowiekowi a nie zastępowały go. Komputery nie myślą a jedynie realizują programy komputerowe, które po pierwsze nie są wolne od błędów a po drugie wprowadzenie błędnych danych prowadzi do błędnych wyników.

Dlatego też dopóki jestem na tym wydziale nie będę “nauczał” korzystania z żadnych komercyjnych programów, bo od tego są odpowiednie kursy. Będę uczył zasad korzystania z programów. Na metodach obliczeniowych nie będzie więc kursu obsługi programu Arcadia Termo Pro ale zasady korzystania z programów MES służących do analizy zagadnień termicznych. Na podstawach informatyki nie prowadzę kursu obsługi programów PowerPoint, Word, Excel, Mathcad ale pokazuję jak tworzyć prezentacje, edytować i formatować teksty i prowadzić obliczenia. Dla mojej przyjemności zamiast tych programów mogą być już od jutra ich odpowiedniki: Impress, Writer, Calc czy też sMathStudio.

Na koniec dwa słowa o dwóch aktorach tego spektaklu. Studenci chcą być przygotowani do podjęcia pracy zaraz po obronie dyplomu. To jest złudzenie a nie marzenie… Spójrzmy na absolwentów studiów medycznych, którzy po sześciu latach bardzo trudnych studiów nadal nie są pełnoprawnymi lekarzami. Rozumiem te pragnienie, bo pracodawcy czyli ten mityczny przemysł budowlany oczekują od absolwentów znajomości nowoczesnego oprogramowania. Na deser pracodawcy czyli przemysł budowlany. W uwerturze do programu była mowa o międzynarodowych konsultacjach projektu. Tak jak jeden z aktualnych członków komisji byłem na stypendium w USA i też poznałem realia amerykańskich uczeni. Jest takie stare powiedzenie – klient życzy, fryzjer liczy. Przemysł mógłby mieć różne oczekiwania i wymagania odnośnie programu studiów gdyby wspomagał uczelnie tak jak to ma miejsce w USA. Tam w salach typu senat nie wiszą portrety Rektorów czy też Prezydentów ale… wielkich absolwentów, którzy ufundowali gmach, laboratorium, audytorium czy też stanowisko profesora. Jakoś nie widzę wspaniałego laboratorium komputerowego ufundowanego przez dowolnego wielkiego gracza rynku budowlanego, na którym są przecież miliardy złotych!

4 odpowiedzi na “Manifest czyli testament”

  1. Czyli WIL zamienia się w technikum. Ciekawe kiedy do osób decyzyjnych dotrze że umieć nie znaczy rozumieć. Proponuję 5 letni kurs obsługi komputera, zdalnie.

    1. Zainspirowany myślą, że umieć czyli wiedzieć nie znaczy rozumieć dodałem pod wpisem moją ulubioną myśl Alberta Einsteina. Często mówię o kolorowaniu drwala i obniżaniu się poziomu matur. Świadczą o tym wyniki tych samych od lat sprawdzianów z podstaw informatyki. Uważałem, że rolą uczelni jest być tą ostatnią instancją broniącą poziomu wykształcenia. Jak widać jednak nawet tak zwana wiodąca uczelnia badawcza przechodzi na pozycje kolorowania drwala czyli uczenia obsługi programów komputerowych. Dramat, ale prosty do wytłumaczenia. Politykom nie zależy na wykształconym społeczeństwie! Im niższy poziom wiedzy tym większa możliwość manipulacji…

  2. Słyszał Pan może już o wycieku danych studentów z PW? Najpierw od znajomych słyszałem, że dane “wszystkich studentów” teraz się okazuje, że tylko z okno.pw ale i tak sporo i to dość poważnych: https://niebezpiecznik.pl/post/wyciek-danych-z-politechniki-warszawskiej-nazwiska-dane-kontaktowe-oceny/ Rozumiem, że pele (ono raczej poza imionami, nazwiskami, nr albumów i mailem wydziałowym nic nie ma) i inne nasze wydziałowe politechniczne dane są bezpieczne (na razie przynajmniej) ?

    1. Słyszałem, słyszałem… Trochę wstyd, bo jesteśmy podobno wiodącą uczelnią… Na portalu edukacyjnym w profilu są tylko: login, imię, nazwisko i uczelniany a dla “starych” użytkowników wydziałowy mail. Tyle jeśli chodzi o portal edukacyjny, którym się zajmuję. W wydziałowym systemie LDAP zgodnie z moją wiedzą nie ma takich danych jak PESEL, numer dowodu, adres, imiona rodziców. Być może pełne dane podajecie podczas rejestracji jako kandydaci na studia. I pewnikiem te dane gdzieś są… Dlaczego OKNO czyli Ośrodek Kształcenia Na Odległość miał jakby osobno dane Studentów, bo jak rozumiem wyciekły tylko dane osób studiujących przez OKNO, nie wiem. Jesteśmy obecnie na etapie silnej centralizacji usług informatycznych na uczelni i jak widać nie wygląda to dobrze…

Skomentuj Mistrz kierownicy Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *