Rekord świata?

Spis z natury czyli inwentaryzacja raz jeszcze… Oj tak, jeszcze o tym nie zapomniałem! Rekordem świata jest chyba oznakowanie płytki instalacyjnej Office 2003 zakupionego 13 lat temu, którego to pakietu nadal używam do edycji dokumentów na stacjonarnym komputerze. Po prostu no comments…
Snapshot_20160724

Ewaluacja – ważny artykuł

Forum Akademickie udostępniło już nieodpłatnie ważny artykuł Ewolucja czy rewolucja?
 Ocena parametryczna 2017 – artykuł opracowany przez KEJN. Każdy znajdzie tam coś, co go zainteresuje. Przed poprzednią ewaluacją głośno dyskutowałem na temat monografii. Jestem autorem uzupełnienia definicji monografii, którą można znaleźć w rozporządzeniu. Monografia jest monografią jeśli ma na okładce słowo klucz monografia. No bo jak odróżnić podręcznik od monografii? Podobnie jest z referatami konferencyjnymi, które stają się… rozdziałami w monografii. A monografia to książka, która ma na okładce słowo klucz monografia. Tym dylematem zajął się KEJN.

Wyczekiwaną przez środowisko zmianą jest odejście od automatycznego wykluczenia podręczników: komitet przyjął, że każde opracowanie spełniające kryteria monografii naukowej może być przedstawione do oceny bez względu na swoje zastosowanie.

Czas na sanatorium?

Nie będę ukrywał, ale trzydniowe atrakcje związane ze spisem z natury naruszyły moją kondycję psychiczną i fizyczną. Czas na sanatorium? A w Ciechocinku, tam gdzie dom zdrojowy…

Przegrałem bitwę – wygram wojnę!

Wczoraj kolejny raz zgodnie z Zarządzeniem nr 43/2011 Rektora Politechniki Warszawskiej z dnia 21 listopada 2011 r z późniejszymi zmianami – Zarządzenie nr 20/2013 Rektora Politechniki Warszawskiej z dnia 29 maja 2013 dopadł mnie spis z natury. Ponieważ mój uczelniany gabinet o powierzchni niewiele ponad 10 m2 jest wyposażony w rozpadające się meble sprzed 40 lat korzystam z niewątpliwego przywileju “pracy na odległość”. Jest godzina 8:39 a ja pracuję już od półtorej godziny. Kij ma jednak dwa końce – przywilej co pewien czas jest udręką. Z racji zaćmy wygodniej jest mi prowadzić prace edytorskie na dużym monitorze. Mam więc w domu, dzięki łaskawości pracodawcy, który wyraził zgodę na korzystanie ze służbowego sprzętu w domu komputer z 2008 roku, 24″ monitor z 2009 roku i pochodzącą z tego samego roku drukarkę. Zgodnie z moją wiedzą wynikającą z zasad amortyzacji urządzeń komputerowych jest to sprzęt w pełni zamortyzowany czyli o wartości zero. Mimo to mój pracodawca traktuje mnie jak potencjalnego złodzieja i domaga się przywiezienia sprzętu do pracy i obejrzenia go. Świat staje się coraz bardziej wirtualny, mój pracodawca musi jak niewierny Tomasz dotknąć komputera, drukarki, monitora. Rozumiem tę troskę! Jako tak zwany samodzielny pracownik naukowy, którego uposażenie zasadnicze po 38 latach nienagannej pracy wynosi 1.4 średniej krajowej w przemyśle być może w geście rozpaczy sprzedałem ośmioletni sprzęt… do muzeum. Żartuję, bo tylko to mi zostało. Pracodawca traktując mnie jak potencjalnego złodzieja upokorzył mnie. Ale po 61 latach nic już nie jest mnie w stanie zadziwić… Przykro mi jedynie, że w sytuacji gdy pracodawca nie ma pieniędzy na nic wydaje spore pieniądze na takie spisy z natury. Przegrałem bitwę o odrobinę normalności – powtórzę, pracodawca upokorzył mnie. Rozpoczynam wojnę przeciwko prymatowi jałowej biurokracji nad rozumem. Na poziomie państwa mówiło się kiedyś o wprowadzeniu kultury oświadczeń zamiast zaświadczeń. Dura lex sed lex. Tak, ale głupie i nieracjonalne przepisy trzeba zmieniać.