Ulało mi się…

Są, jak pisała Zofia Nałkowska. granice. Z racji obecności w UE i strefie Schengen granice dl nas nie istnieją a ich przekraczanie stało się naturalne i dziecinnie łatwe. Pracuję 24/7. No i kurczaczek wieczorem zachciało mi się wysłać służbowy list ze służbowego konta ze służbowym załącznikiem. Nie dało rady – plik nie chciał “przejechać” na serwer. Kilka lat temu “panowie informatycy tłumaczyli mi, że mam badziewiasty dostęp do internetu. Zainwestowałem w siebie i mam 300/30 Mbps ale i to nie pomogło. Pomogło nielegalne wykorzystanie do celów służbowych gmail’a. Odreagowałem robiąc poniższe nagranie. Ale Bóg mi świadkiem, kiedyś nie wytrzymam i komuś przydzwonię!

Koszmarny sen…

Być może zbyt długo i hucznie świętowałem nagrodę Nobla dla Olgi Tokarczuk bo miałem koszmarny sen. Śniło mi się, że w ramach reformy 3.0 szkolnictwa wyższego została w Polsce utworzona jedna centralna uczelnia. Narodowa Uczelnia Naukowa, może nie najlepsza na świecie ale na pewno największa i najbardziej sprawna. Wszystkie władze tej uczelni demokratycznie mianował minister właściwy dla nauki i szkolnictwa wyższego. przy 120% akceptacji całego środowiska. Personel naukowy dzielnie i planowo wypełniał kolejne sloty. Odgrzany koncept PIF (Polski Impakt Faktor) rósł nam z zawrotną prędkością w kierunku szklanego sufitu niemocy. Gdy go przebił obudziłem się…

Nobel!

Znamienne jest to, że najwięcej nagród Nobla mamy z literatury. Może to odzwierciedla “polską duszę”. Należę do pokolenia, które przeżywało nagrody czterech noblistów. Gdy nagrodę otrzymywał Czesław Miłosz były głosy pytające, dlaczego nie Zbigniew Herbert. Nobel dla Lecha Wałęsy był oczywiście polityczny. Na szczęście nie było głosów i pytań, dlaczego nie Generał Jaruzelski. Nobel dla Wisławy Szymborskiej u wielu osób zamiast naturalnej radości wzbudził zadziwienie. Mam nadzieję, że kolejna literacka nagroda Nobla dla polskiej pisarki Olgi Tokarczuk wzbudzi we wszystkich jedynie poczucie dumy i radość.