Kompromat

Ostatnio coraz częściej słyszę słowo kompromat. Złośliwi mogą się zapytać – czego chłopie słuchasz, że słyszysz takie dziwne słowo. Czego słucham tego słucham, ale najgorsze jest to, że zarówno słucham jak i czytam ze zrozumieniem. I tak sobie myślę, że kompromaty już niedługo staną się dziwnym standardem naszej rzeczywistości.

Inne dziwy nad dziwami…

Po potrójnej ekstrakcji (jeszcze nie ekstradycji lub ekshumacji) dochodzę powoli do siebie. A ponieważ dochodzę to w ramach tego procesu jeszcze garść dydaktycznych ciekawostek, które nas czekają. No bo te naukowe czy też badawcze wszyscy znamy aż za dobrze.

Oczywiście byłem od zawsze, jestem i będę zwolennikiem rzetelnego, uczciwego i sprawiedliwego, zgodnego z prawem, rozliczania obowiązków dydaktycznych. Jako człowiek kompromisu i osoba koncyliacyjna jestem gotów nawet zgodzić się, że zajęcia dla 30 i 5 osób wymagają tego samego nakładu pracy! Tak więc pomysł, że MNiSW życzy sobie podobno (być może coś przekręcam…) dokładnej informacji jakie zajęcia prowadzę przyjmuję z pokornym uśmiechem. Nie dziwi mnie to, że informacja z początku semestru będzie weryfikowana w połowie i na końcu semestru. Ja ze swojej strony jestem gotów na weryfikację co tydzień. Mój Tata opowiadał mi, jak to w latach ’50 pisał co tydzień ten sam życiorys, aż się nie pomylił co spowodowało poważne problemy. Żeby nie było problemów mogę nawet przedstawić MNiSW nagrania każdych zajęć!

Kontrola ma także objąć Studentów. To też jest dla mnie w pełni zrozumiałe. Wszak dotacja, przepraszam, już subwencja zależy od raportowanej liczby Studentów. To raportowanie ma miejsce jesienią i podobno z tego powodu (znowu mogłem coś przekręcić…) jesienią nie będzie egzaminów dyplomowych. Jak wszyscy wiedzą nie jestem miłośnikiem prac dyplomowych inżynierskich, ale egzamin dyplomowy jest wpisany w regulamin i ma być. Kropka.

Ostatnia ciekawostka dotyczy wypełniania tak zwanych kart przedmiotów. Wszystkie informacje o moich przedmiotach są dostępne. Są na uczelnianym portalu – to przykład Podstaw Informatyki. Czy będzie nowy portal? Albo nowy format tabelek? Usłyszałem, że nie jest dobrze, jeśli na przykład gdzieś jest zapisane “belki i ramy” a robi się jeszcze kraty. Wymagać to będzie… Zmiany programu przedmiotu przez… Rektora. Nie wiem, może z wyrwanymi zębami utraciłem część mózgu. Może coś mi się rozjechało po środkach znieczulających i przeciwbólowych. Czy program ma być bardzo ogólny czy bardzo szczegółowy? Na przykład taka mechanika konstrukcji jeden to… analiza statyczna konstrukcji prętowych. Kropka. Koniec programu. Czy może mają być omówione dokładnie wszystkie elementy programu.

Koordynator czyli kierownik…

Wczorajsze zebranie było bardzo długie – trwało prawie trzy godziny dydaktyczne. Definicję godziny dydaktycznej można znaleźć w nowym prawie o szkolnictwie wyższym. Jak się można domyślać zebranie nie wyjaśniło wszystkiego, bo sytuacja jest wysoce złożona i co więcej zmienia się bardzo dynamicznie. Tytuł wpisu wyjaśnia wszystko. W regulaminie jest jak byk Kierownik Przedmiotu, w systemie USOS Koordynator Przedmiotu. Jak się okazało jest to ta sama osoba. Pewnikiem w USOS trudno to zmienić – taka jest uroda systemów informatycznych. Dlaczego w regulaminie nie mógł się pojawić koordynator, tego nie wiem. Były pewnikiem jakieś bardzo ważne przyczyny tego! Najważniejsze, że to ta sama osoba, nie będzie więc błędu co do osoby. Z mojego punktu widzenia został centralnie ustalony limit kierowników przedmiotu – jeden przedmiot jeden kierownik. (Być może zadecydowała semantyka – koordynatorów może być wielu, kierownik jest zawsze jeden…) Znikną więc dziwolągi typu trzech koordynatorów. Choć z drugiej strony… USOS ma w kolejnych wierszach następujące nazwy pól: koordynatorzy, prowadzący. Czyli dopuszczalna jest sytuacja wielu koordynatorów.

Niestety dla mnie pojawił się regulaminowy obowiązek ustalenia maksymalnej liczby usprawiedliwionych nieobecności. Niestety, bo mimo “przygody” z nieobecnościami na studiach stacjonarnych drugiego stopnia jestem przeciwnikiem indywidualnego określania tych limitów przez prowadzących, bo rodzi to podział na “dobrych wujków” i tych złych. Nasza lokalna centrala odmawia ustalenia jakichkolwiek wytycznych w tej sprawie zasłaniając się różnorodnością przedmiotów. Owszem, przedmiotów jest bardzo bardzo dużo, ale rodzajów zajęć mniej i można było się pokusić o tak zwane wytyczne. Na pierwszym semestrze, gdzie uprawiam “masową dydaktykę” raczej nie ma z tym problemu. Schody zaczynają się na wyższych semestrach i drugim stopniu.

Nieco dyskusji było z okazji § 17 punktu 2. Weryfikacja osiągnięcia efektów uczenia się przez studenta, z wyjątkiem egzaminu, odbywa się przed zakończeniem zajęć w semestrze. Jest to coś, o czym mówię od lat i cieszę się, że usłyszała to centrala. W sesji zdaje się egzaminy a nie zdobywa zaliczenia. A w kolejnym semestrze jest czas na nowe przedmioty a nie uzupełnianie zaległości. Ktoś powie, że z uczelni robię szkółkę. Bynajmniej – chcę jedynie odrobiny normalności! Ten przepis dotyka przede wszystkim przedmioty projektowe, gdzie projekty “oddaje” się najczęściej w kolejnym semestrze. Na szczęście jest furtka, zawór bezpieczeństwa. W uzasadnionych przypadkach dziekan może ustalić inny termin weryfikacji osiągnięcia efektów uczenia się.

Projektowanie jest sztuką i może faktycznie trudno jest niektórym opanować tę sztukę w ciągu piętnastu tygodni. Ale może podzielmy studia pierwszego i drugiego stopnia w taki sposób, że na pierwszym stopniu jest wymiarowanie i czytanie projektów – uprawnienia budowlane dla inżynierów zgodnie z moją wiedzą dotyczą projektowania w ograniczonym zakresie. Wtedy na drugim stopniu kształcimy projektantów w pełnym zakresie, uczymy sztuki projektowania. Ale na to chyba jest już za późno, bo dzięki temu, że już z tytułem zawodowym inżyniera można mieć uprawnienia do projektowania w ograniczonym zakresie studia drugiego stopnia, podobno prawdziwa wizytówka wydziału zamierają. Jest o tym informacja na stronie wydziałowej – na studia stacjonarne drugiego stopnia mamy 70 kandydatów a na niestacjonarne 110.