20-L/5

Informator Edukacyjny (5)
19.08 – 1.09.2020


Strata czy zysk
Zdecydowana większość osób, tu jestem jak zwykle wyjątkowym wyjątkiem, narzeka, że zdalne prowadzenie zajęć zajmuje im znacznie więcej czasu. Ja być może ku zdziwieniu wszystkich notuję zyski czasowe. Pierwsze i podstawowe źródło zysków jest bardzo proste. Dojazd na uczelnię i powrót zajmują mi ponad trzy godziny. W semestrze zimowym, gdy mam zajęcia codziennie jest to 20 godzin w tygodniu, połowa nominalnego czasu pracy. Jeśli więc nawet połowę tego czasu będę musiał poświęcić na dodatkowe aktywności informatyczne i internetowe i tak mam 10 godzin do przodu. Jestem osobą otwartą i rozmowną, żeby nie powiedzieć gadatliwą. Brak mi tych wszystkich rozmów w holu, na korytarzach, ale w większości przypadków nie mają one charakteru zawodowego, nie wypełniają slotów, nie przynoszą punktów. Pracując zdalnie dramatycznie spadła liczba zebrań, które moim skromnym zdaniem służą przede wszystkim do wytracania czasu i prowadzenia polityki. Skąd się mogą więc brać dramatyczne straty? Jestem miłośnikiem i zwolennikiem używania narzędzi informatycznych. Są tu jednak dwie istotne sprawy. Po pierwsze narzędzie musi być odpowiednie, po drugie trzeba jest stosować we właściwy sposób. Jest jeszcze trzeci czynnik – opanowanie samego narzędzia i jego sprawne wykorzystanie. Cóż, potrafimy prowadzić samochód, używamy smartfonów,  a dziś życie zmusza nas do opanowania narzędzi do tego mitycznego zdalnego prowadzenia zajęć. Stawiam orzechy przeciw dolarom, że większość strat zaliczamy dlatego, że używamy mało sprawnie niekoniecznie perfekcyjnie dobranych narzędzi i to w nie zawsze właściwy sposób. Może więc warto najpierw zaplanować i zdecydować co, jak i czym a potem to wdrożyć? Idę o zakład, że racjonalnie stosowane narzędzia nie będą powodowały olbrzymiego wzrostu ilości czasu poświęcanego na realizację zadań dydaktycznych.


O testach na Moodle…
Jednym z liderów wykorzystywania mechanizmu testów na portalu edukacyjnym jest Chemia Budowlana. Poprosiłem Panią Doktor Justynę Kuziak o podzielenie się swoimi refleksjami.
Z testów na PELE-WIL, jako metody wspomagającej nauczanie chemii budowlanej, korzystamy od R.A. 2018/2019. Moodle umożliwia, moim zdaniem, tworzenie atrakcyjnych testów zawierających różne rodzaje pytań: m.in. pytania testowe jednokrotnego wyboru (także z możliwością przyznawania punktów ujemnych za błędne odpowiedzi), wielokrotnego wyboru (również z możliwością przyznawania punktów ujemnych za błędne odpowiedzi, przy czym sumarycznie za odpowiedź chyba nie można uzyskać mniej niż 0), różnego rodzaju dopasowywania, uzupełnianie schematów i wykresów poprzez ‘łapanie i upuszczanie odpowiedzi’ na obrazku, a także sprawdzane automatycznie pytania krótkiej odpowiedzi oraz pytania typu ‘esej’, które trzeba ocenić ręcznie (można przygotować studentowi schemat odpowiedzi umieszczając np. tablice do wypełnienia). Bardzo pomocne jest, że większość pytań automatycznie się sprawdza, co przekłada się na oszczędność czasu. Można też ręcznie poprawić automatyczną ocenę za dane pytanie, np. kiedy student nie trafi w klucz odpowiedzi do pytania krótkiej odpowiedzi.
Do czasów pandemii stosowane przez nas testy miały, nie tyle sprawdzać wiedze studentów, co zachęcać ich do regularnej nauki. Po każdym wykładzie na PELE-WIL otwierany był test do tego wykładu i był on dostępny dla studentów przez 2 tygodnie. Motywować do regularnej pracy miała marchewka w postaci kilku punktów dodawanych do wyniku egzaminu (wtedy jeszcze w trybie stacjonarnym) za uzyskanie co najmniej 60% poprawnych odpowiedzi z co najmniej połowy umieszczonych na PELE-WIL testów. W bieżącym roku akademickim poszczególne testy wykonywało od 11 do 22% studentów studiów stacjonarnych. Warunek uzyskania dodatkowych punktów w bieżącym roku spełniło tylko ok. 10% studentów stacjonarnych, prawie dwukrotnie mniej niż rok wcześniej. Wydaje się, że to niewiele. Może marchewka była za mała? A może za rzadko nią machaliśmy i studenci zapominali, że warto zajrzeć do notatek/materiałów z wykładów i zrobić test? Satysfakcjonujące jednak jest to, że wśród tych 10% studentów wykazujących się największą regularnością nauki, zdawalność egzaminu była większa niż wśród ogółu studentów.
Obecnie oczekuje się od nas weryfikacji efektów uczenia się w sposób zdalny. Przy dużej liczbie studentów (np. ponad 200 na pierwszym semestrze) nie da się przeprowadzić egzaminu w formie wideo-rozmowy. Zostają zdalne prace pisemne, mimo że chyba wszyscy mamy wątpliwości co do takiej formy egzaminu. W sesji czerwcowej przeprowadziliśmy egzamin poprawkowy w formie testu na PELE-WIL. Aby zachęcić studentów do udzielania odpowiedzi tylko na pytania, na które znają odpowiedzi, przyznawaliśmy punkty ujemne za błędne odpowiedzi. Ponadto studenci mieli różniące się testy – każde pytanie było losowo wybierane z kilku pytań z danej kategorii z bazy pytań. Do tego kolejność pytań i odpowiedzi na dane pytanie były przypadkowe. Utrudniało to grupowe rozwiązywanie testu i przekazywanie odpowiedzi na komunikatorach używanych przez studentów. Mimo to wyniki uzyskane przez studentów studiów stacjonarnych były lepsze niż podczas egzaminów stacjonarnych. Budzi to wątpliwości co do samodzielności pracy. Z drugiej strony w tym roku do egzaminu poprawkowego dotrwało znacznie mniej studentów – może to ci bardziej wytrwali i przykładający się do nauki? Poza tym podobnie jak Pan Profesor Woyciechowski uważam, że umiejętność znalezienia źródła informacji i rozwiązania problemu w odpowiednim czasie też jest cenna, zwłaszcza że często obserwujemy problemy z wyszukiwaniem informacji przez studentów wynikające choćby z czytania bez zrozumienia. W przypadku studentów studiów niestacjonarnych wyniki egzaminu zdalnego nie były znacząco lepsze niż poprzednich egzaminów stacjonarnych. Czy to oznacza, że w tym przypadku weryfikacja wiedzy była bardziej wiarygodna? Uważam, że w sposób zdalny nie jesteśmy w stanie przeprowadzić w 100% wiarygodnej weryfikacji wiedzy. Nawet podglądając studenta na kamerce nie mamy szans wypatrzyć niedozwolonych pomocy naukowych poza zasięgiem kamerki, czy dodatkowych ruchów (wyszukiwań) w Internecie. Wynik egzaminu zdalnego to raczej ocena wiedzy i umiejętności szukania informacji oraz „radzenia sobie”. Tych, jakby nie patrzeć, ważnych umiejętności na egzaminach stacjonarnych do tej pory nie ocenialiśmy. Nie mamy ich w efektach kształcenia. Ograniczając czas na wykonanie testu, stosując losowe pytania, losową ich kolejność, ujemne punkty za błędne odpowiedzi możemy tylko zwiększyć udział oceny wiedzy w ocenie z testu.


Podsumowanie
Przez dwa letnie miesiące ukazało się pięć numerów informatora, który ku mojej radości służy także wspólnej wymianie doświadczeń i refleksji. Na przełomie lipca i sierpnia ukazały się trzy chyba ważne listy czy też może pisma – dwa autorstwa Pana Prorektora Lewensteina i jedno autorstwa Pana Dziekana Garbacza. Jak się można domyślać ciągle wiemy, że nic nie wiemy. W piśmie Prorektora ds. Studiów z dnia 22 lipca (dawniej E. Wedel) o sygnaturze RD.434.6.2020.281 a dotyczącym zapewniania jakości kształcenie z wykorzystaniem technik kształcenia na odległość została dosyć jednoznacznie określona lista dopuszczalnych narzędzi zapewniających tytułową rzeczoną jakość kształcenia – są to narzędzia ‘centralne”. Drugie pismo zawierało rekomendacje i było już nieco bardziej „liberalne”. W sierpniu Pan Dziekan zbierał dane dotyczące planowanego sposobu prowadzenia zajęć. Jak to wszystko będzie wyglądało w październiku dowiemy się… w praniu czyli w październiku. Ja ze swojej strony planuję we wrześniu wydawać informator co tydzień i poświęcić w nim więcej miejsca konkretom.


R. Robert Gajewski