21-W/20

Informator Edukacyjny (20)

Numer Specjalny i Nadzwyczajny
Pierwszy Wielki Jubileusz…
Kwiecień 2021 (20.04.2020)


Moje credo

Widmo krąży po Europie – czy ktoś pamięta skąd to cytat? Po całym świecie pęta się widmo pandemii. Po tym pustym, bo pozbawionym studentów wydziale krążą także różne widma – dwóch akredytacji, ewaluacji i tak zwanej „reformy”. Dla każdego jest jasne, że podstawowym a może i jedynym motorem działań reformatorskich były i są problemy finansowe wydziału i „optymalizacja godzinowa i finansowa”. Mówiłem o tym wielokrotnie na radzie wydziału i pisałem na moim służbowym blogu. Co więcej rok temu jako były już Przewodniczący Komisji Mienia i Finansów przedstawiłem ekspertyzę, zgodnie z którą „reforma” nie dokonuje redukcji godzin, ale ich swoistej redystrybucji. Nigdy jeszcze nie zabierałem na ten temat głosu w informatorze edukacyjnym, bo ten ukazuje się dopiero od pół roku. Postanowiłem więc spisać moje uwagi grupując je w dwie kategorie – w co wierzę i czego się wyrzekam.

Wyrzekam się stosowania w dyskusji taniej histerii i demagogii. Nie będę wykrzykiwał – „zabijacie mi dydaktykę, reformatorzy”. Zostawiam tego typu figury retoryczne innym…
Wyrzekam się dzielenia, choć zasadę dziel i rządź znam, szanuję i stosuję w informatyce. Deklaruję więc nieużywanie w dyskusji argumentów dotyczących różnych sortów – mechanicznych, konstrukcyjnych, materiałowych. Wszyscy jedziemy na tym samym wózku i jeśli nie chcemy wyjechać na tej samej taczce musimy trzymać się razem.
Wyrzekam się mówienia o pedagogice wstydu, bo nie wstydzę się swoich poglądów i tego, że przez dziesięć lat uczyłem mechaniki. Niestety będę się wstydził, jeśli na własną prośbę zdemolujemy sobie wydział i studia.

Wierzę głęboko, że mechanika i wspierające ją matematyka i informatyka to podstawy budownictwa i inżynierii lądowej. Dramatyczna historia Mostu Uniwersyteckiego w Bydgoszczy pokazuje, że bez mechaniki możemy sobie zakręcić betoniarkę i zbudować komórkę z desek. Bardziej wyrafinowane konstrukcje wymagają głębokiej wiedzy właśnie z mechaniki. I nie wybaczają ich twórcom – projektantom i wykonawcom – żadnych błędów.
Wierzę głęboko, że tak jak dla budowli najważniejszy jest fundament tak dla inżyniera lądowego najważniejsza jest mechanika. Bez mechaniki materiałów inżynieria materiałowa staje się podobna do alchemii. Bez mechaniki konstrukcji projektowanie i konstruowanie zdane są na eksperymenty, których większość kończy się katastrofą.
Wierzę głęboko, że ewolucyjne zmiany programów nauczania, które są następstwem kompromisów, dla niektórych być może zgniłych, są o wiele bardziej korzystne niż rewolucja. Przypominam także stare powiedzenie – rewolucja zjada swoje dzieci… Ja na szczęście jestem… ciężkostrawny!
Wierzę głęboko w podstawy. Lekarze uczą się pracowicie anatomii i fizjologii, choć podobno wszystko jest w „internetach”. Mechanika była, jest i wierzę, że pozostanie podstawą inżynierii lądowej.
Wierzę głęboko w informatyzację także budownictwa. Obawiam się jednak, że na szczęście dużo czasu upłynie, zanim zastąpią nas komputery i programy komputerowe. Katastrofy Boeingów MAX pokazują do czego może prowadzić ślepa wiara w programy komputerowe. BIM jest bardzo ważny, ale jeśli nie będzie za nim stała głęboka wiedza podstawowa kolejne kroki to będzie bam i wielkie bum! Klikanie i produkcja wyników to nie wszystko!!!
Wierzę głęboko, że w parze treść i forma ważniejsza jest treść. Pandemiczna rzeczywistość każe nam jednak skoncentrować się dziś przede wszystkim na formie przekazu. Trzeci semestr wielkiej edukacyjnej improwizacji pokazuje jak wiele jest w tym obszarze do zrobienia.
Wierzę głęboko, że w krytycznej sytuacji warto czasami zgodnie ze starą anegdotą kupić kozę by ją później sprzedać, aby odczuć ulgę i poprawę. Widmo kozy, czyli „wielkiej reformy” towarzyszy nam już od kilku lat. Czas ją sprzedać!
Wierzę głęboko, że po to, aby się napić piwa nie trzeba kupować browaru. Jestem absolutnie za wprowadzeniem „między przedmiotowych projektów grupowych”. Przykład przedmiotu Remonty i modernizacje budynków pokazuje, że można realizować marzenia i pragnienia także w istniejącej rzeczywistości. W IDiM są podobne znakomite przykłady!
Wierzę głęboko, że to moje swoiste credo pomoże nam wszystkim „zrozumieć świat” a przynajmniej skłoni do refleksji.


Udało się?

Uniwersytet Warszawski wyraził ustami władz rektorskich wolę powrotu do kształcenia stacjonarnego. To co, udało się, nic nie będzie trzeba zmieniać… Czyli… przeczekaliśmy. Samo się wyklepało! Jedyne co mnie zastanawia to jedno zdanie. Oczywiście wyrwane złośliwie z kontekstu.
Jednym z powszechnie aprobowanych wśród społeczności Uniwersytetu Warszawskiego rozwiązań są wykłady prowadzone w trybie zdalnym z jednoczesnym nagraniem obrazu i dźwięku, który umożliwi studentom mającym w tym czasie zajęcia asynchroniczne zapoznanie się z takim wykładem.
Wykłady prowadzone w trybie zdalnym
 to jak mam nadzieję poprawnie rozumiem wykłady prowadzone w sposób synchroniczny, które są jednocześnie nagrywane. Kłania się w pas mój niechciany przez ludzkość konik, czyli lecture capture. Po prostu brawo ja! Jestem spektakularnie konstruktywny! Po przecinku rozumiem słowa, ale nie jestem w stanie dostrzec ich głębi i jej (głębi) sensu. A mówi się pogardliwie o “inteligencji technicznej”, która nie jest podobno w stanie sklecić poprawnie jednego zdania. Po pierwsze tekst, który umożliwi studentom wskazuje na liczbę pojedynczą i rodzaj męski. Nagranie jest rodzaju nijakiego. Męskie są dźwięk obraz, ale po co ten wybór, kiedy one są raczej nierozłączne. Dalej jest jeszcze mniej logicznie. Jakim studentom umożliwi zapoznanie się z wykładem? Ano mającym w tym czasie zajęcia asynchroniczne. Zajęcia asynchroniczne ze swojej natury nie mają wyznaczonego czasu, bo są asynchroniczne! Tak więc jest z tym jak w tym dowcipie – gdzie tu sens, gdzie tu logika? Być może powinno być synchroniczne, ale po 43 latach pracy na uczelni wiem, że nie układa się planu tak, że zajęcia pokrywają się.


Konstruktywnie i spektakularnie…

W pewnej telefonicznej wymianie zdań zasugerowano mi… jeszcze więcej sportu, czyli abym postarał się być bardziej konstruktywny i spektakularny
Zacznę od bycia konstruktywnym. Jak wszyscy wiedzą już 12 marca 2020 uruchomiłem kurs zdalni i zdolni. To chyba jest działanie konstruktywne. Wszystkie materiały są dostępne dla wszystkich. I tutaj mała… konstruktywna zagadka, zgadywanka. Czym różnią się od siebie zawartości tych dwóch linków do tak zwanych tutoriali? Baza pytań w Moodle. Nagrywanie w ScreenCast-o-Matic. Stosunkowo żadna… Choć za pierwszą stoi cała infrastruktura Centrum E-Learningu AGH a za drugą stoję tylko i wyłącznie ja… Oczywiście mogę powołać dowolne centrum, tylko po co? Tutaj czas na moje ulubione… didaskalia i oboczności. Nowa platforma AGH nazywa się… UPeL. UPeL czyli Uczelniany Portal eLearningowy. Tak, blisko naszej nazwy PELE. Znam załogę AGH od dziesięcioleci. Nie ukrywam zazdrościłem im skrótu CEL. Jak dwanaście lat temu tworzyłem portal edukacyjny stwierdziłem, że wszystkie fajne nazwy takie jak CEL są już wykorzystane. Myślałem o czymś typu Wydziałowy Portal Edukacyjny, ale skrót WyPeL średnio mi się podobał stąd ten kultowy „piłkarzyk” czyli PELE.
Teraz dwa słowa o miarach spektakularności, czyli sukcesów. Tak jak miarą doskonałości dydaktycznej jest wyrabiane pensum, jak miarą wartości dorobku naukowego są sloty wypełniane punktami tak miarą wszelakich spektakularnych sukcesów uczelnianych zaczynają być… banery. Jak kogoś nie ma na banerze to znaczy nie odniósł sukcesu, albo ten sukces nie był spektakularny. Oczyma wyobraźni widzę świetlaną przyszłość banerów. Na różnych konferencjach pojawiają się plakaty i loga sponsorów. Diamentowych, platynowych, złotych, srebrnych… Tak, to jest kasa misiu, kasa… Otóż widzę już taki mechanizm, że za obecność na banerach będzie pobierana opłata jak za publikacje w MDPI. Prosta piłka, co nie!
Oczywiście spektakularne było rozpoczęcie projektu ENHANCE. Niestety do dziś nie mogę się zapoznać ze spektakularnymi wynikami spektakularnej dyskusji na temat edukacji cyfrowej i wartości, jaką może ona stanowić dla uczelni, Ja latam niżej i dyskutuję w mniej spektakularny, ale za to w otwarty sposób. Co więcej dyskusja, którą zainicjowałem została… opublikowana. Oczywiście nie mam kasy na to, aby zapewnić temu sukcesowi odpowiednią reklamę w postaci spektakularnego baneru…


Zieje przepaść…

Stowarzyszenie E-learningu Akademickiego SEA, które przed laty współzakładałem co roku organizuje tak zwaną certyfikację e-metodyków. Dlatego też z pewnym rozbawieniem dowiedziałem się o pewnych nazwijmy to kontrowersjach związanych z ostatnią certyfikację SEA. Otóż okazało się, że pomiędzy politycznymi decyzjami władz różnych uczelni a rzeczywistością zieje przepaść. Trzeba stanąć w prawdzie i zrozumieć, że synchroniczne prowadzenie zajęć z wykorzystaniem Teams to nie jest e-Learning. Kropka. My trzeci semestr dzielnie i dumnie korzystamy z Teams nawet nie próbując rozmawiać o jakichkolwiek innych formach zajęć. A świat po pandemii nie będzie taki sam. Będą być może uzasadnione wymogi rozgęszczające przestrzeń rzeczywistą. To co, jeden tydzień będziemy gadać na sali a drugi do kamerki? I tak do końca świata a nawet jeden dzień dłużej?


R. Robert Gajewski