Zapamiętywanie kontra (z)rozumienie

Kolejny raz po sprawdzianie poprawkowym z podstaw informatyki przeżyłem to samo zadziwienie. Wyniki testu wyboru z wykładów były bardzo dobre, wyniki sprawdzianu “praktycznego” z programu Prime były tragiczne. W obu przypadkach nie było żadnych niespodzianek. Test wyboru bazował na w pełni dostępnych w sieci pytaniach. Wystarczyło… nauczyć się na pamięć odpowiedzi na 460 pytań! I to się dało zrobić… Wszystkie zadania z Prime są od lat dostępne w sieci. Są do obrzydzenia typowe i standardowe. Liczenie całki, pochodnej, granicy, pierwiastki wielomianu, rozwiązanie układu równań, miejsca zerowe funkcji, przecięcie krzywych, odległość między krzywymi… Od biedy da się nauczyć na pamięć co trzeba klikać. Ale w przypadku pomyłki czyli pojawienia się “czegoś czerwonego” zaczynają się schody. Bez (z)rozumienia zasad działania programu Prime i prowadzenia obliczeń nie da się zidentyfikować przyczyny błędu! Moi Studenci znają tę prawdę na pamięć, powtarzam ją do znudzenia od lat. Kiedy ją zrozumieją?
Podam bardzo prosty przykład ilustrujący sprawę. W arkuszu kalkulacyjnym istnieją funkcje, służące do operacji na tekstach. Wyobraźmy sobie, że w kolejnych komórkach danej kolumny mamy w postaci tekstowej nazwisko, imiona i numer indeksu oddzielone spacjami. Każdy potrafi “ręcznie” skopiować część łańcucha znaków w celu utworzenia na przykład adresu poczty elektronicznej. Gdy mamy utworzyć kilka adresów można to zrobić “ręcznie”, gdy trzeba to zrobić dla kilkuset Studentów warto stworzyć odpowiedni przepis czyli algorytm. W tym przypadku algorytm będzie dokładnie naśladował postępowanie “ręczne”. Niech adres to będzie Nazwisko+@.il.pw.edu.pl. Jak wyciągnąć Nazwisko?

  • Malinowski Apolinary Eustachy 123456

Musimy skopiować “od lewej” odpowiednią liczbę znaków. Co to znaczy odpowiednią? Wszystkie znaki do pierwszej spacji. Czyli… Powinniśmy określić położenie pierwszej spacji od lewej! A następnie skopiować n-1 znaków gdzie n to pozycja spacji. Jeśli spacja jest na 7 miejscu to kopiujemy 6 znaków… Dalej trzeba poszukać odpowiednich funkcji tekstowych. Proste, czyż nie? Nauczenie się rozwiązania na pamięć bez zrozumienia o co chodzi ma krótkie nogi.
Czy to jest tylko mój problem, moje spostrzeżenie? Bynajmniej. Artykuł Assessing Studentsí Conceptions of Learning pokazuje, że jest to otwarty problem badawczy.
Teaching Is More Than Lecturing and Learning Is More Than Memorizing…

Osiem miesięcy…

Trzy lata temu, wiosną 2013 wypełnialiśmy ankietę KEJN. Jak to się skończyło wszyscy wiemy – kategoria B. Minęło 40 miesięcy kolejnego okresu ewaluacyjnego. Jak łatwo policzyć zostało osiem. Oczywiście, czego się nie zrobiło przez 40 miesięcy nie nadrobi się przez 8. Tu cudów nie ma. Ale może są jakieś dziury, które można jeszcze załatać? Rozporządzenie jest w sieci. W kwietniowym numerze Forum Akademickiego ukazał się ciekawy artykuł na temat nadchodzącej oceny – ewolucja czy rewolucja?. Warto się z nim zapoznać. Jak znam życie wszyscy będą niezadowoleni, jedni będą narzekać, że za dużo (za mało) jest oceny parametrycznej, drudzy że za dużo (za mało) jest oceny eksperckiej. Może właśnie nadszedł czas, aby wyciągnąć lusterko i zobaczyć jak wyglądamy? Coś na ten temat mówiłem na radzie w listopadzie 2013, ale chyba lepiej nie budzić przed czasem demonów… A może jednak obudzić? Bo potem powiedzą – dlaczego nie powiedziałeś… Więc mówię, do znudzenia to samo!

Informatyzacja w praktyce

Jako “praktyk” zagadnienia widzę informatyzację jako praktyczne rozwiązywanie problemów. Coś co można zrobić “ręcznie” wygodniej jest zrobić korzystając we właściwy sposób z właściwego narzędzia. Staram się tak właśnie skłaniać Studentów do tajników zgłębiania programów. W tych wszystkich działaniach staram się pragmatycznie kierować zdrowym rozsądkiem…
Wiele informacji w postaci skanów dokumentów otrzymuję pocztą elektroniczną. Co więcej otrzymuję wielokrotnie, w ekstremalnych sytuacjach pięciokrotnie. Pal sześć sztucznie generowany ruch w sieci – załącznik ma często kilkanaście MB. W krytycznej sytuacji najczęściej nie mam dostępu do dokumentu bo nie mam ambicji tworzenia własnego repozytorium dokumentów. A czy nie byłoby prościej, aby dokument znalazł się w sieci a do mnie dotarła tylko informacja o jego pojawieniu się?
Kolejny kamyczek to służbowy kalendarz. Od lat prywatnie używam kalendarza Google. Wszyscy mogą bez zadawanie zbędnych pytań dowiedzieć się, gdzie, kiedy i jakie mam zajęcia. Pozwala to wszystkim przynajmniej próbować dostosować terminy zebrań do moich aktywności. Gdy ustalałem termin zebrania komisji finansów zajęło mi to sporo czasu. Brak kalendarza narzędziem walki z bezrobociem? Ja na brak pracy nie narzekam… Gdybym dysponował kalendarzem ustalenie wspólnego wolnego terminu byłoby dziecinnie proste i nie wymagałoby korespondencji.
Last but not least… Lista “problemów” jest zupełnie przypadkowa. Kalendarz może i powinien przypominać o różnych datach, takich jak choćby poniedziałek we środę lub termin złożenia kolejnego sprawozdania. Obecnie każdy pracowicie gdzieś sobie wpisuje te informacje. A można przecież zrobić to centralnie…
Narzędziem, które na wielu uczelniach rozwiązuje ten problem jest SharePoint. Czy u nas też tak będzie? Chciałbym…