10 kwietnia…

.
Trudno wyobrazić sobie, byśmy mogli zrobić jakikolwiek krok do przodu, jeśli nie przyznamy sobie szczerze, że bałagan, dezorganizację i ogólne rozwłóczenie w naszym państwie doprowadziliśmy do tego stopnia, że […]
[…] to nasza polska skłonność do robienia rzeczy bez należytego przygotowania i bez odpowiedniego zapasu czasu. Jak zwykle nie chodzi w tym o cechy charakteru jednostek, ale o to, że społecznie rzecz biorąc, jesteśmy wszyscy skłonni do działania nieprzygotowanego, improwizowanego i na ostatnią chwilę. W ten właśnie sposób działają najczęściej nasze mechanizmy administracyjne i państwowe.

Cóż mogę dodać do tych słów. Mijają kolejne dni, tygodnie, miesiące i lata. Zmieniają się rządy, premierzy, prezydenci. A bałagan i dezorganizacja jak entropia rosną. Ryba psuje się od łba. Jeśli tak funkcjonuje „góra” czyli „centrala” to „doły” czują się zwolnione ze wszystkiego począwszy od tak zwanej górnolotnie troski o dobro wspólne. Najpierw mówimy „to nie moja małpa i nie mój cyrk”. Jak robi się gorąco to stwierdzamy – „moja chata z kraja”. A gdy wszystko się wali stwierdzamy ze stoickim spokojem „jaka to piękna katastrofa”. Dominują postawy oportunizmu i konformizmu, dopóki „to” nie dotyczy mnie.

Czego zazdroszczę młodszym

Zazdrość to podobno złe uczucie. Ale należy ją odróżnić od zawiści. Czego zazdroszczę młodszym? Bynajmniej nie młodości, bo sam kiedyś byłem młody i wiem doskonale, że to mija. Nie zazdroszczę także samych pieniędzy i łatwości ich zdobywania, choć nie będę ukrywał, że płaca po 40 latach na poziomie kasjera w dyskoncie wkurza. Zazdroszczę dwóch postaw, które niestety chyba nigdy nie staną się moimi. Co to za postawy?

.
Dostosowywanie się do sytuacji w celu osiągnięcia jak największych korzyści; bierna ugodowość. Bezkrytyczne akceptowanie obowiązujących norm, wartości, poglądów;

Jak się nazywają te postawy każdy może sobie wyguglać. Mnie ich brak uwiera coraz bardziej. Nie potrafię dostosowywać się do sytuacji nawet jak są potencjalne korzyści, więc zawsze jestem „inny” i „obcy”. Nie jestem ugodowo bierny, a wprost odwrotnie – nie zgadzam się czynnie na wszelakie przejawy tego co „złe”. Nie akceptuję tym bardziej bezkrytycznie obowiązujących norm, wartości i poglądów.

Programowanie (nie tylko) dla dzieci

Programowanie dla dzieci. Jaki język wybrać? Czy ten artykuł i prezentowane w nim narzędzia będą argumentem za wprowadzeniem komputyki i myślenia komputacyjnego do kształcenia na poziomie wyższym? Nadchodzi dramat. Dzieci w wieku 5-7 lat będą miały często większa wiedzę „informatyczną” niż ich rodzice. Nigdy nie jest za późno na nadrobienie zaległości. Tylko ta idea nie może być jednostkowym głosem ale elementem rozwiązania systemowego. Ale do tego trzeba aby decydentom zaczęło się chcieć konstruktywnie decydować.

Pozdrowienia z sali 301

301

Dziś jak w prawie każdą niedzielę semestru letniego z samego rana czyli o ósmej, w myśl zasady, że kto rano wstaje miałem wykład z podstaw informatyki. Nie będę ukrywał, że nowy projektor w sali 301 jeśli nie powalił mnie całkowicie to na pewno zrobił piorunujące wrażenie. Po tym jak go odpaliłem jeszcze długo trzęsły mi się nogi!

Wykład przy tej sile żarówki był jeszcze bardziej jasny i przejrzysty. Nie były potrzebne żadne dodatkowe objaśnienia trudnych zagadnień komputyki i myślenia komputacyjnego. Przy okazji także ja doznałem małej, prywatnej iluminacji.

Taka wspaniałą sala, taki wypasiony projektor i ta plastikowa torebka. W czasach stanu wojennego mówiło się o nie anuszka. A „nusz” kurka (wodna) coś się kupi. Jak coś rzucili to po ulicach wałęsał (nie ma tu żadnej aluzji politycznej) się tłum ludzi z plastikowymi reklamówkami. W ramach iluminacji od blasku bijącego z projektora zobaczyłem… katedrę. Nie chodzi mi tu o MBiZI ani inną bazylikę. Zobaczyłem katedrę czyli porządne biurko zamiast tego g… gibającego się stolika vel ławki. Po co mi biurko? W biurku jest szuflada, w której można zamknąć na klucz zawartość gustownej torebusi. Wiem, jest trudna sytuacja finansowa, w kolejce po biurkach jest wielu profesorów…

No to może jeśli nie biurko to chociaż metalowa skrzynka zamykana na klucz? Ten gustownie dyndający przy podłodze kabelek dostanie pewnikiem już niedługo nóżek. Wiem o czym piszę! Z pracowni komputerowych giną pamięci, na pierwszym piętrze wystarczy na chwilę odwrócić się w drugą stronę i ginie laptop. Ale ja jak zwykle nie mam racji, szarogęszę się i mam muchy w nosie!