Po radzie…

Zanim napiszę to, czego nie powiedziałem na wczorajszej radzie słowo wyjaśnienia. Na radzie tak jak i na innych spotkaniach przyjęła się nowa świecka tradycja wyłączania kamer. Wiem, rok temu mówiłem, że włączone kamery mogą mieć negatywny wpływ na jakość transmisji. Ale wierzę, że po roku ten problem został rozwiązany. Słyszałem głosy stwierdzające, że źle się prowadzi zajęcia na żywo nie widząc słuchaczy. Ale widać do tego też przyzwyczailiśmy się. Na radzie jestem jedynym uczestnikiem z nieustannie włączoną kamerką. Stąd Pan Dziekan spostrzegł moją żywą reakcję na tekst o kategorii A+. To jakby było o mnie i zwycięstwie w biegu maratońskim – teoretycznie jest to oczywiście możliwe… Nie podniosłem łapki intencjonalnie, być może coś mi się kliknęło, ale Pan Dziekan udzielił mi głosu. Powiedziałem, że… nic nie powiem bo wobec liczby zakażeń 30 tysięcy i odpowiednika katastrofy dwóch samolotów Jumbo Jet moim zdaniem wszystko ma znaczenie marginalne. Nie byłbym sobą, gdybym nie poruszył teraz we wpisie trzech spraw.

Pierwsza dotyczy “biznesowego żądania” ujawnienia przez uczelnię wszystkich tematów egzaminacyjnych, co ponoć wynika z wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Rektor zdecydował nie spełniać tego żądania, idzie “na zwarcie” i proces sadowy. Ta informacja była dla mnie mega szokiem poznawczym. Przecież nasi studenci znają tematy z minionych lat. Po egzaminie nikt nikomu nie czyści pamięci. Niech zgadnę – młodzi 20 letni biznesmeni od żądania nie będą nikomu robić dobrze za darmo. Będą te tematy sprzedawać. Niech zgadnę – będą sprzedawać w pakiecie z usługą konsultacji. Dalej nie będę rozwijał myśli, na czym mogą i będą polegać takie konsultacje bo nie mam zamiaru skończyć w sądzie. Jedno jest pewne – w najczarniejszych snach nie przypuszczałem, że w 2021 roku w państwie prawa i sprawiedliwości zaistnieje taki pasztet.

Bardzo mnie cieszy, że Rektorzy dostrzegają problem weryfikacji efektów procesu kształcenia. Przez lata chyba zdecydowana większość sprawdzianów i egzaminów miała charakter pisemny. Na temat pisemnych sprawdzianów w sieci pisałem wielokrotnie. Obawiam się, że tu nie ma dobrego rozwiązania. Są tylko dwie możliwości “obejścia” problemu trudności weryfikacji samodzielności… Pierwszy który proponuję w ramach blended learning to… powrót do klasycznych pisemnych sprawdzianów i egzaminów na sali. Oczywiście aby to zrealizować trzeba całkowicie przeorganizować semestr! A do tego trzeba przeorganizować myślenie… A potem wydać jednoznaczne decyzje administracyjne. Drugie “obejście” próbuję stosować drugi semestr. Jest to połączenie odwróconej klasy i oceny kształtującej. Oczywiście to podejście nie zastępuje sprawdzianów a jedynie uzupełnia je. Jak będzie wyglądać edukacja w kolejnym roku? Pełzającej pandemii lub po pandemii w zagrożeniu kolejną? Tu łagodnie przechodzimy do trzeciej sprawy…

Tak, tak. Jeden z warsztatów Enhance był poświęcony, cytuję: Post-COVID Education, edukacji cyfrowej i wartości, jaką może ona stanowić dla uczelni. Bardzo się cieszę, że z moim wpisem na temat Enhance zapoznał się sam Pan Dziekan. Z wypowiedzi Pana Dziekana zrozumiałem, że informacje o spotkaniu są na stronie uczelni. Tak, są, ale bardziej niż bardzo ogólne. Rozumiem problemy, jakie może napotykać realizacja takiego projektu przez siedem uczelni. Ja od pewnego czasu jestem coraz bardziej zdumiony tym, że wobec rosnącej entropii cokolwiek jeszcze działa wokół mnie. Działa siłą rozpędu, ale co będzie, jak tego rozpędu zabraknie? Przyjmuję do wiadomości, że uczestnicy warsztatów tematycznych zostali starannie dobrani i nawet nie śmiem pytać, kto ich dobierał… Wiem tylko, że uczestnicy należeli do trzech kategorii – znowu cytuję: władze uczelni konsorcjum, kadra naukowa i eksperci. Miło po 43 latach zrozumieć, że nie jestem ani kadrą naukową ani ekspertem… Ja się po prostu nie znam na niczym…

Bonus track to kilka słów o centralizacji informatyzacji. Proces ten nadzoruje Prorektor, który podobno mało mówi ale dużo robi – można się więc niedługo spodziewać piorunujących efektów. Na temat centralizacji pisałem już wielokrotnie. Mój model uczelni od 1974 roku gdy byłem jeszcze studentem to dobrowolna federacja autonomicznych wydziałów. Dziś uczelnia ma być jak korporacja… Żartowałem sobie – Korporacja Uczonych Polskich Akademików czyli… Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że “korporatyzacja” postępuje! Pewnikiem dowiemy się (albo nie) jak zdaniem uczestników warsztatu tematycznego będzie wyglądać post-COVID education. Na pewno zaś dostaniemy kolejne polecenia do realizacji. A my dalej będziemy klaskać z zachwytu uszami i ćwiczyć krok paradny na grząskim gruncie. Prawa, prawa, prawa…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *