Jak co roku wyniki zaliczeń z Podstaw Informatyki były eufemistycznie mówiąc niezadowalające a bez owijania w bawełnę po prostu tragiczne i beznadziejne. Materiał jest dokładnie ten sam od dziesięciu lat. Są dokładnie zdefiniowane polecenia na sprawdzianach – modyfikowane są jedynie konkretne dane liczbowe. Na przykład niezmiennie do rozwiązania jest zadanie numerycznego (Excel) i symbolicznego (Prime) rozwiązania układu równań liniowych o dwóch niewiadomych. Te same do znudzenia są pytania na teście z wykładów. A wyniki z roku na rok są gorsze…
Dla studentów dostępne są następujące materiały mojego autorstwa: Wykłady, ponad 600 minut nagrań, testy samokontroli zawierające 450 pytań Nagrania Word – w wersji PL 10 filmów trwających 49:44 minut Nagrania Excel-2 – w wersji PL 6 filmów Nagrania Excel-1 – w wersji PL 7 filmów Nagrania Excel-3 – w wersji PL 8 filmów, w sumie te trzy bloki to 120:55 minut Nagrania Prime – w wersji EN 17 filmów trwających 86:40 minut Nagrania programowanie – w wersji EN 6 filmów trwających 66:12 minut W sumie wszystkie nagrania trwają 323:25 minut, średnio 36 minut na dwugodzinne zajęcia. Materiały wideo uzupełniają pliki do zajęć z Excela i Prime.
Można korzystając z tych materiałów uczyć się 24/7 w dowolnym miejscu i w dowolnym czasie. Trzeba się tylko nauczyć pewnych podstawowych umiejętności i pozyskać wiedzę z podstaw informatyki. Dlaczego jest to dla tak wielu studentów (około stu…) niewykonalne? Czego Wam brakuje, że nie potraficie uzyskać zaliczenia z tak podstawowego i prostego przedmiotu? Nie byłoby tego tekstu, gdyby nie obserwacja prostej zależności – brak zaliczenia nawet w przypadku nadkompletu materiałów dydaktycznych powoduje negatywne oceny dla prowadzących w ankietach. A to przestaje już być zabawne…
Jeden z rycerzy reform czy też żołnierzy rewolucji zadał mi pytanie, o co mi tak właściwie chodzi w tym podkreślaniu potrzeby dyskusji o fundamentach i podstawach. No bo dyskusja o fundamencie czyli siatce zajęć i podziale godzin przecież była i wszyscy są w tym samym stopniu zadowoleni i pokrzywdzeni. Coś już na ten temat napisałem i tego nie będę rozwijał. Istotny jest nie tylko podział łupów, który jest średnio słusznie utożsamiany z dyskusją o treści ale także sposób realizacji zajęć czyli forma. Pisałem bez echa o konieczności dostrzeżenia braku materiałów, które mogą pomóc w samodzielnym uczeniu się. Bo piętnaście slajdów w PDF z godziny wykładu nie spełnia tego warunku. To po pierwsze…
A po drugie, czego nie będę w tym wpisie rozwijał, to kwestia liczby przedmiotów w semestrze. U nas także po reformie dominują małe przedmioty z jedną godziną wykładu i jedną ćwiczeń. Być może dzieje się tak dla uhonorowania uświetnienia i upamiętnienia prowadzącego. Warto i trzeba się spytać studentów o ich zdanie na ten temat. Kwestia została podniesiona na wrześniowym seminarium w Wildze. Kontynuacja miała miejsce na listopadowym seminarium IDUB. Generalnie studenci boją się „dużych przedmiotów”, czują strach i respekt przed „kobyłami”. Ale z drugiej strony na skutek rozdrobnienia pod koniec semestru i w sesji cierpią, że względu na wielość zaliczeń. Może warto zrobić na całej uczelni badania i dowiedzieć się, jakie jest zdanie studentów w tej sprawie. Przecież kształcenie prowadzimy dla nich nie dla siebie.
A po trzecie warto spojrzeć na „realizację procesu zaliczania”. O co mi chodzi? Jeśli przedmiot ma składowe typu wykład, ćwiczenia audytoryjne, ćwiczenia projektowe i laboratorium a do tego jest jeszcze egzamin to student musi uzyskać mnóstwo zaliczeń cząstkowych na ocenę, żeby na koniec mieć pozytywną ocenę łączną. Dla ustalenia uwagi pokażę o co chodzi na przykładzie podstaw informatyki, gdzie do tego roku jest jedna godzina wykładu, dwie zajęć komputerowych i… trzy oceny. Przyjmijmy tak dla ustania uwagi, że za zajęcia komputerowe i wykład jest po 50 punktów (czyli łącznie jest 100 punktów) a zalicza połowa, czyli 50%. Wyobraźmy sobie, że ktoś otrzymał z ćwiczeń 40 punktów a z wykładów 20 czyli łącznie 60, czyli 60% ze 100 punktów. Zalicza – nie, bo obie cząstkowe oceny z zajęć komputerowych i wykładów muszą być. Wielokrotnie sugerowałem i prosiłem, aby była jedna ocena łączna – odmowa i argumentacja w zasadzie powalająca, nie-bo-nie, bo system nie pozwala, bo będzie bałagan, bo tak ma być… Idąc dalej można przy takim łącznym zaliczeniu ustalić wagi składowych przyznając na przykład 60 punktów za ćwiczenia a 40 za wykład. W aktualnym systemie co do zasady ocena łączna to średnia ocen składowych.
Pomysł można rozszerzyć na przedmioty, gdzie jest egzamin. Będzie tu oczywiście o niebo trudniej cokolwiek ustalić ale… warto i trzeba rozmawiać! Pamiętam moje początki sprzed lat. Po pierwszym semestrze zajęć z mechaniki zaliczyła zdecydowanie mniej niż połowa i byłem gotów zwolnić się z pracy uznając, że nie nadaję się do niej. Dyrektor i Kierownik nie przyjął rezygnacji, bo hospitował moje zajęcia i uznał, że jestem po prostu wymagający i uczciwy. Co to oznacza wkrótce zrozumiałem. Zaczęli się do mnie zapisywać na zajęcia tak zwani spadochroniarze, czyli powtarzający zajęcia. Największym zaskoczeniem były dla mnie osoby z zaliczeniem. Wyjaśnili, że mają zaliczenie, ale jest ono g[…] warte, bo nie mogą zdać egzaminu pisemnego. Wtedy i chyba także dzisiaj egzamin pisemny obejmował te sama zadania co na kolokwiach. Do dziś pytam się po co? Chyba tylko po to, aby zidentyfikować tych, których puścili prowadzący ćwiczenia. A nie prościej jest, aby koordynator wyeliminował przypadki „puszczania” z ćwiczeń? Nie będzie wtedy konieczności ponownego rozwiązywania tych samych zadań co na kolokwiach…
Dla tych zaś co nie kliknęli w link i nie przeczytali wiersza czy też tekstu autorstwa Wojciecha Młynarskiego Piotr Fronczewski i Cyrk. Jest też wersja śpiewana przez samego mistrza Młynarskiego…
Jako zapraszany na obrady rady emeryt nie zdradzę chyba żadnej tajemnicy, jeśli podam wyniki jednego łącznego głosowania nad uruchomieniem jednolitych studiów magisterskich i ich programu – 49 za, 3 przeciw, 1 wstrzymujący, co oznacza pełną mobilizację głosujących na poziomie 53 osób! Jest to tym większy sukces, bo opinia Komisji Mienia i Finansów była negatywna – nie będę niczego do niej dodawał, bo po co, przecież w głosowaniu wyszło, że to opinia nic nie znacząca… Dorzucę moich pięć groszy i dwie łyżeczki dziegciu do opinii samorządu i komisji dydaktycznej.
Szkoda, że studenci ciągle nie rozumieją, o co chodzi w systemie punktów ECTS. Obawiam się, że podobnie jest z wieloma pracownikami. Przypominam jak działa cały cywilizowany świat. W USA są Credit Points, w Europie ECTS i nikt tam nie mówi o godzinach zajęć. Przypominam – jeden ECTS to 25-30 godzin pracy studenta, u nas 25 żeby było taniej. W ECTS mierzymy więc de facto ilość przekazywanej przez nas a asymilowanej przez studentów wiedzy, umiejętności i kompetencji. Tak wyglądają fakty i nikt mi nie udowodni że… ziemia jest płaska! Każdy semestr to 30 ECTS i tego nikt nie zmieni. Semestr ma 15 tygodni, czyli są 2 ECTS na tydzień co oznacza 50 godzin pracy studenta. Tak ma być. Kropka. Jedyne na co mamy wpływ to proporcje zajęć w kontakcie i samodzielnej pracy. Tego pierwszego zgodnie z ustawą musi być co najmniej 50%, czyli musi być co najmniej 25 godzin zajęć. Studenci chcą mieć jak najmniej zajęć, bo mają mylną wizję, że mniej zajęć to mniej materiał. Powtarzam raz jeszcze drukowanymi – ILOŚĆ MATERIAŁU TO PUNKTY ECTS. Głosując za najniższą możliwą liczbą godzin zajęć studenci głosowali za… większymi problemami! no bo więcej czasu będą pracować samodzielnie nad podręcznikami. Przykro mi, tak wyglądają fakty.
Łyżeczka dziegciu dydaktycznego będzie podzielona na dwie części. Jeśli chodzi o treść nowego programu bardziej mi on przypomina studia, które rozpoczynałem 50 lat temu niż współczesne standardy. Nie będę ich jeszcze raz wymieniał – był o tym poprzedni wpis. Druga część dotyczy formy, z którą ciągle mamy problemy. Większość biegle żongluje terminami synchronicznie i asynchronicznie. Niestety dla większości kształcenie to jedynie nauczanie. Na tym koncentrują się wszystkie działania i wysiłki. Będą multimedialne sale do hybrydowego nauczania. A co z materiałami, które będą pomagać w samodzielnym uczeniu się? O tym nie mówimy…
Jakie będą efekty tej reformy dowiemy się za kilka lat. Obawiam się, że niestety będą one dokładnie takie same jak w przypadku BiEITS – będziemy zamykać… Ale najpierw będzie bal jak na Titanicu, ogłosimy sukcesy…