Quo vadis informatyzacjo…

Niewinna prośba Pani Dziekan abym przedstawił na radzie informację, gdzie (czyli na portalu edukacyjnym) pracownicy mają umieszczać regulaminy zaliczania przedmiotów spowodowała powstanie prezentacji sięgającej głębiej i dalej. Pozostając przy dydaktyce Studenci dziś muszą szukać informacji w pięciu lub sześciu rożnych miejscach.

  • sylabus przedmiotu – portal ects.coi.pw.edu.pl
  • informacje z dziekanatu – portal wydziałowy il.pw.edu.pl
  • końcowe oceny, protokół – usosweb.usos.pw.edu.pl
  • zapisy na konsultacje – dziekanat.il.pw.edu.pl
  • materiały dydaktyczne – pele.il.pw.edu.pl
  • materiały dydaktyczne – inne portale…

Istnieje racjonalna możliwość minimalizacji liczby portali do dwóch, ale czy komukolwiek poza mną na tym zależy? O innych sprawach typu repozytorium nie chce mi się już pisać…

RadaCzerwiec17slajdy

Guglanie (2)

Drugi strzał dotyczy bliskich mojemu sercu obliczeń inżynierskich. NUSy czyli Nasi Ukochani Studenci oczywiście wszystko wiedza lepiej i najlepiej czemu dają wyraz we wszelakich ankietach. Podstawy Informatyki są oczywiście zbędne, bo nie takie rzeczy mieli w szkole. A jeśli NUSy mają problem z zaliczeniem przedmiotu to jest to tylko i wyłącznie wina prowadzącego czyli moja. No bo jak można NUSa odpytywać z wykonywania wykresu funkcji, rozwiązywania układu równań! NUS’y wiedzą lepiej co jest potrzebne do pełnej sukcesów kariery inżyniera budowlanego.
Po tej porcji oczywistych złośliwości miły konkret. Nie jestem sam. Na Politechnice Gdańskiej też mówią o obliczeniach inżynierskich… Na więcej niż jednym wykładzie… O znienawidzonym programie Mathcad też! Też do zaorania? A zamiast tego… kolorowanie drwala?

Guglanie (1)

Tak zwana ciekawość jest oczywiście pierwszym stopniem do piekła. Ale czy ciekawość tak zwanego świata jest naganna? Zainteresował mnie kolejny raz prosty problem – czy powstało już narzędzie do automatycznego liczenia arkuszy wydawniczych? Problem jest lokalny, polski, bo tylko u nas wartość książki mierzy się między innymi liczbą arkuszy. Wpisałem odpowiednią frazę i…

Zacznijmy od e-sprawozdania… Dziewięć lat temu powstała wydziałowa ankieta, zaorana ku chwale kilka lat temu bo… powstało repozytorium uczelniane, lek na wszelakie zło i problemy. Od lat pyszczę i pyskuję, że odmowa samodzielnego umieszczania danych przez pracowników to szkodliwy anachronizm. Tak jak wielokrotnie o tym pisałem udowadniano mi, że jestem na to za głupi. Okazuje się, że muzycy i muzykolodzy, pracownicy Akademii Muzycznej w Łodzi mają e-sprawozdanie – dokładnie taką ankietę o jakiej od lat mówię. Dało się to zrobić, wdrożyć ale nie u nas. Na szczęście dla władców do emerytury mam już tylko trzy lata. Trzy ciężkie lata a potem zapanuje powszechny dobrobyt i szczęśliwość w… Szkole czegoś tam, czyż nie?

IT’s the services, stupid!

W rozmowie w miłym towarzystwie tak sobie rzuciłem: „Services, stupid!”. I znowu okazało się, że jestem wtórny. To już było w… 2004 roku. Wszystkim więc, nie tylko tym tytułowym wybranym dedykuję tę starą myśl – w informatyce najważniejsze są usługi. Owszem, oparte o blachę i druty! Tak to w życiu jest, że drut jest łatwo pociągnąć, trudniej jest wdrożyć usługę. Ale nikt wszak nie obiecywał, że będzie łatwo i lekko. Tak już było i czym się to skończyło?