Trzy lata temu, wiosną 2013 wypełnialiśmy ankietę KEJN. Jak to się skończyło wszyscy wiemy – kategoria B. Minęło 40 miesięcy kolejnego okresu ewaluacyjnego. Jak łatwo policzyć zostało osiem. Oczywiście, czego się nie zrobiło przez 40 miesięcy nie nadrobi się przez 8. Tu cudów nie ma. Ale może są jakieś dziury, które można jeszcze załatać? Rozporządzenie jest w sieci. W kwietniowym numerze Forum Akademickiego ukazał się ciekawy artykuł na temat nadchodzącej oceny – ewolucja czy rewolucja?. Warto się z nim zapoznać. Jak znam życie wszyscy będą niezadowoleni, jedni będą narzekać, że za dużo (za mało) jest oceny parametrycznej, drudzy że za dużo (za mało) jest oceny eksperckiej. Może właśnie nadszedł czas, aby wyciągnąć lusterko i zobaczyć jak wyglądamy? Coś na ten temat mówiłem na radzie w listopadzie 2013, ale chyba lepiej nie budzić przed czasem demonów… A może jednak obudzić? Bo potem powiedzą – dlaczego nie powiedziałeś… Więc mówię, do znudzenia to samo!
Informatyzacja w praktyce
Jako „praktyk” zagadnienia widzę informatyzację jako praktyczne rozwiązywanie problemów. Coś co można zrobić „ręcznie” wygodniej jest zrobić korzystając we właściwy sposób z właściwego narzędzia. Staram się tak właśnie skłaniać Studentów do tajników zgłębiania programów. W tych wszystkich działaniach staram się pragmatycznie kierować zdrowym rozsądkiem…
Wiele informacji w postaci skanów dokumentów otrzymuję pocztą elektroniczną. Co więcej otrzymuję wielokrotnie, w ekstremalnych sytuacjach pięciokrotnie. Pal sześć sztucznie generowany ruch w sieci – załącznik ma często kilkanaście MB. W krytycznej sytuacji najczęściej nie mam dostępu do dokumentu bo nie mam ambicji tworzenia własnego repozytorium dokumentów. A czy nie byłoby prościej, aby dokument znalazł się w sieci a do mnie dotarła tylko informacja o jego pojawieniu się?
Kolejny kamyczek to służbowy kalendarz. Od lat prywatnie używam kalendarza Google. Wszyscy mogą bez zadawanie zbędnych pytań dowiedzieć się, gdzie, kiedy i jakie mam zajęcia. Pozwala to wszystkim przynajmniej próbować dostosować terminy zebrań do moich aktywności. Gdy ustalałem termin zebrania komisji finansów zajęło mi to sporo czasu. Brak kalendarza narzędziem walki z bezrobociem? Ja na brak pracy nie narzekam… Gdybym dysponował kalendarzem ustalenie wspólnego wolnego terminu byłoby dziecinnie proste i nie wymagałoby korespondencji.
Last but not least… Lista „problemów” jest zupełnie przypadkowa. Kalendarz może i powinien przypominać o różnych datach, takich jak choćby poniedziałek we środę lub termin złożenia kolejnego sprawozdania. Obecnie każdy pracowicie gdzieś sobie wpisuje te informacje. A można przecież zrobić to centralnie…
Narzędziem, które na wielu uczelniach rozwiązuje ten problem jest SharePoint. Czy u nas też tak będzie? Chciałbym…
Teoria zaliczalności
Po miesiącu „uporałem” się z poprawkowymi sprawdzianami z podstaw informatyki. Przyczyn tego, że trwało to tak długo było kilka.
Po pierwsze zadania były w sensie polecenia dokładnie takie same jak zapowiadałem i każdy powinien móc siebie saomoocenić. Kiedyś, bardzo dawno temu, w czasach młodości wygłosiłem śmiałą tezę, że… można wszystkim „kontrolnie” nie zaliczyć. Student po sprawdzianie powinien moim skromnym zdaniem spróbować rozwiązać zadania. Co to daje? Samowiedzę odnośnie oceny. Powinni się pojawić z „reklamacjami” Studenci, którzy dobrze zrobili sprawdzian. Tym sprawdzamy prace! A jeśli ktoś zrobił dobrze i o tym nie wie? Dlaczego nie wie? Bo przepisał rozwiązanie? No to eliminujemy przy okazji ściąganie… Plus dodatni tej metody jest widoczny – nie sprawdzamy bardzo złych prac…
I to jest właśnie druga przyczyna. Po pięciu tygodniach zajęć, po trzech miesiącach czasu dla wielu osób Prime stanowi nadal tajemnice nie do rozwiązania i może tak już pozostanie. Chciałem odsunąć od siebie poznanie tej gorzkiej prawdy tak długo jak to jest możliwe.
Trzecia przyczyna to konieczność powrotu do epoki kamienia łupanego czyli powrotu do „ręcznego” ustalania oceny. Od kiedy pamiętam, czyli od 20-25 lat oceny ze sprawdzianów trzymałem w arkuszu, który dzięki odpowiednim funkcjom sam wystawiał ocenę. (Od dwóch lat robi to zamiast arkusza USOS.) W USOS jest miejsce na sprawdzian i poprawę. Nie ma miejsca na trzecie podejście! Nie mogłem tak po prostu wpisać wyniku trzeciego podejścia zamiast drugiego bo… To by oznaczało, że Student otrzymał zaliczenie w trakcie semestru! Czekało mnie więc „ręczne” ustalanie kilkudziesięciu ocen.
Udało się! Wyniki były do przewidzenia. W tym miejscu przypomina mi się Teoria Zaliczalności. Każdy następny sprawdzian „ratunkowy” to coraz większy koszt… Stąd mój apel. Przygotowujcie się do każdego sprawdzianu na bieżąco, jakby miał być ostatnim. A jak wiecie, że nic nie umiecie to albo nauczcie się, albo… Trudno jest nawet z okazji Dnia Dziecka liczyć na cud!
Usługi informatyczne
Dlaczego nagle wzięło mnie bladym świtem do pisania na ten temat? Zacznę dla bezpieczeństwa własnego i sprawy od pisemnego oświadczenia. Jestem absolutnie zadowolony z aktualnych usług informatycznych na naszym wydziale. Spokojnie, nie pisze tego tekstu dla tego oświadczenia. Wszystko ze mną jest w porządku. Nie jestem zadowolony z zakresu tych usług. Zakres może być rozumiany dwojako. Po pierwsze to liczba różnych usług, czyli zakres ilościowy. Po drugie zakres to stopień wsparcia dla użytkowników.
Przyganiał kocioł garnkowi? Sam prowadząc portal edukacyjny świadczę usługę informatyczną. Od strony technicznej wspierają mnie informatycy – bez nich nic by nie było a nawet jakby zaistniało to zaraz by się rozsypało. Ponowię deklarację – ze mną jest wszystko w porządku! Wiem, ile czasu kosztuje aktualizacja oprogramowania serwera i aplikacji! Tak więc technicznie wszystko jest OK, ale brakuje codziennego dopieszczania portalu i jego użytkowników. Brakuje, bo nie ma na to po prostu czasu. Ja go nie mam jako tzw. pracownik naukowo-dydaktyczny, nie mają informatycy, bo w sieci jest za dużo usług i serwisów o wyższym priorytecie.
To co, kolejny raz sytuacja jest beznadziejna i możemy sobie porozmawiać? Sądzę a nawet jestem głęboko przekonany, że na wydziale jest niezbędna osoba, która będzie „ogarniać” różne serwisy. Jest ich już dużo, a jeśli dodamy zadania związane z różnorodną sprawozdawczością to wręcz bardzo dużo. Do obsługo wielu z nich niezbędne są jak w przypadku repozytorium określone kompetencje, bo jak inaczej wytłumaczyć sytuację, w której większości publikacji nie ma w bazie? Czeka nas kolejna potyczka z aplikacją do ewaluacji wydziału i inne tego typu przyjemności. może więc czas na zmiany. Mądre zmiany…
Przed ośmiu laty byłem współautorem a może autorem (mam nadzieję, że Orwell tego nie będzie zmieniał…) nazwy dział projektów i wdrożeń informatycznych. Były dwa duże projekty za 20 milionów, wdrożono wiele, najwyższy czas pomyśleć o trzeciej nóżce czyli usługach. Mądre zmienianie przez poszerzanie? Dział projektów, wdrożeń i usług informatycznych? Czyż nie brzmi to dumnie!