Przewidywanie i podsumowanie…

Przewidywanie jest trudną sprawą, szczególnie, jeśli dotyczy przyszłości. Nieco łatwiej jest przewidywać teraźniejszość. Większość znanych specjalistów od przewidywania najlepiej przewiduje… znaną przeszłość.
Jak będzie pod rządami mitycznej ustawy 2.0 nie wie nikt. Nikt także nie wie, jak będzie wyglądało finansowanie. Jestem prawie pewien, że będzie jeszcze bardziej ciekawie…
Potencjalnych pól ciekawości jest wiele. Dziś kasa statutowa przychodzi od razu na wydział, a kasa dydaktyczna za pośrednictwem uczelni. Jeśli wszystko będzie transferowane przez uczelnię zyska na tym uczelniana centrala.
Otwarty pozostaje sposób podziału kasy na poziomie wydziału. Moim zdaniem powinien być on zbieżny z algorytmem używanym przez MNiSW. To chyba jest logiczne i nie trzeba tego nikomu tłumaczyć. Dlatego profesorowie ciągle jeszcze zarabiają więcej niż asystenci. Ironia bierze się stąd, że po 40 latach pracy i awansach zarabiam tylko 2x więcej niż asystent na starcie. To świetnie motywuje młodych…
Każda publikacja ma autorów, którzy podają afiliację, czyli “przynależność klubową”. Coraz częściej w końcowych podziękowaniach pojawia się informacja o sponsorze, czyli grancie w ramach którego praca została wykonana. Jest to niezbędne do rozliczenia grantu. Publikacje wykonane w ramach badań statutowych powinne być odpowiednio sygnowane i przede wszystkim te prace powinny być wykorzystywane do podziału funduszy statutowych.

Punktoza

Punktoza to “ocenianie osiągnięć naukowych wyłącznie na podstawie liczby zdobytych punktów“. Można tę definicję rozszerzyć na ocenianie osiągnięć na podstawie punktów. Młodzi w liceum jeśli wiedzą, co chcą studiować zdobywają punkty pod rekrutację na wymarzony kierunek. Studenci zdobywają punkty na zaliczenie. Komuś wyszło “na tak” a mamy wątpliwości. Komuś wyszło “na nie” i nie ma jak pomóc… Punktoza.
Wróćmy do punktozy naukowej. Polecam lekturę kilku tekstów mojego ulubionego Emmanuela Kulczyckiego, z którym miałem przyjemność kilkakrotnie rozmawiać na konferencjach i seminariach.
# Punktoza jako strategia gry parametrycznej w Polsce
# Punktoza jako strategia gry akademickiej w Polsce
# Punktoza i polski system na tle innych rozwiązań
# Punktoza w Polsce – co ją wytwarza i jak ją powstrzymać

Jak będzie – po piąte

Dochodzimy powoli do większego słoiczka z konfiturami czyli do podziału dotacji na dydaktykę. To są te pieniądze, które państwo łoży na wykształcenie społeczeństwa, które jak to się pięknie mówi idą za Studentem. Są tu od dawna znane algorytmy podziału i odpowiednie wzory. Teoretycznie można wykonać symulację, ale tylko teoretycznie, bo poza MNiSW nikt nie zna pełnych danych do wzoru. Ambitnym polecam zapoznanie się z dwoma dokumentami. Na początek warto zapoznać się z beletrystycznym artykułem Instytutem Rozwoju Szkolnictwa Wyższego. Przebrnięcie przez 29 stron rozporządzenia z 14 grudnia 2016 wymaga sporego wysiłku. Na uczelni sprawy te reguluje Uchwała nr 91/XLIX/2017 z dnia 24/05/2017 w sprawie zasad podziału dotacji na działalność dydaktyczną w roku 2017. I tu bez pełnych danych umożliwiających rzetelne symulacje trudno jest uczciwie wypowiedzieć się na temat zasad uczelnianego podziału kasy. A jest to w przypadku uczelni technicznych 80% kasy budżetowej (w przypadku naszego wydziału ponad 90%). Jest więc o co walczyć… Dotacja jest podzielona na część ogólno uczelnianą i nazwijmy to wydziałową. Jakie są proporcje tego podziału uchwała dotycząca budżetu oczywiście nie wspomina, a załączniki są dla mnie niedostępne.
W uczelnianym algorytmie podziału jest pewien ciekawy element.
Nie podejmując polemiki ze wzorami pewnikiem używanymi od lat sugeruję jedynie uwzględnienie dwóch czynników. Jeden z Dziekanów jak niesie wieść gminna powiedział, że jego wydział nie ma i nie będzie miał księgi jakości kształcenia bo o tej jakości świadczy fakt, że po 2 miesiącach po obronie pracy dyplomowej 95% absolwentów pracuje w zawodzie. To pierwszy ważny argument. Czy mamy finansować wydziały i uczelnie produkujące bezrobotnych?
Drugi element to jakość kształcenie mierzona nie księgami tylko materiałami dydaktycznymi. Te przecież można łatwo policzyć i skatalogować.

Po angielsku…

Tak sobie myślę, że bloga powinienem być może prowadzić dwujęzycznie – po polsku i po angielsku. Wszyscy byliby zadowoleni. Szczególnie lokalesi. Byłoby o połowę mnie wpisów! Ale gdyby ktoś mi przedstawił propozycję – to może to całe ZTI zrób w dwóch językach to bym niestety wyimiękł. Podobnie jest z wydziałowymi informacjami na temat sieci. Od dziś można pisać w dwóch językach. A co z tym całym stadem stron tworzonych przez ponad 10 lat?
Mam na to jedną i prostą odpowiedź – niezawodny ale ciągle niedoskonały Google Translator. Dla moich przyszłych studentów obcokrajowców informacja o sieci według Wujka G.