Jak będzie – po piąte

Dochodzimy powoli do większego słoiczka z konfiturami czyli do podziału dotacji na dydaktykę. To są te pieniądze, które państwo łoży na wykształcenie społeczeństwa, które jak to się pięknie mówi idą za Studentem. Są tu od dawna znane algorytmy podziału i odpowiednie wzory. Teoretycznie można wykonać symulację, ale tylko teoretycznie, bo poza MNiSW nikt nie zna pełnych danych do wzoru. Ambitnym polecam zapoznanie się z dwoma dokumentami. Na początek warto zapoznać się z beletrystycznym artykułem Instytutem Rozwoju Szkolnictwa Wyższego. Przebrnięcie przez 29 stron rozporządzenia z 14 grudnia 2016 wymaga sporego wysiłku. Na uczelni sprawy te reguluje Uchwała nr 91/XLIX/2017 z dnia 24/05/2017 w sprawie zasad podziału dotacji na działalność dydaktyczną w roku 2017. I tu bez pełnych danych umożliwiających rzetelne symulacje trudno jest uczciwie wypowiedzieć się na temat zasad uczelnianego podziału kasy. A jest to w przypadku uczelni technicznych 80% kasy budżetowej (w przypadku naszego wydziału ponad 90%). Jest więc o co walczyć… Dotacja jest podzielona na część ogólno uczelnianą i nazwijmy to wydziałową. Jakie są proporcje tego podziału uchwała dotycząca budżetu oczywiście nie wspomina, a załączniki są dla mnie niedostępne.
W uczelnianym algorytmie podziału jest pewien ciekawy element.
Nie podejmując polemiki ze wzorami pewnikiem używanymi od lat sugeruję jedynie uwzględnienie dwóch czynników. Jeden z Dziekanów jak niesie wieść gminna powiedział, że jego wydział nie ma i nie będzie miał księgi jakości kształcenia bo o tej jakości świadczy fakt, że po 2 miesiącach po obronie pracy dyplomowej 95% absolwentów pracuje w zawodzie. To pierwszy ważny argument. Czy mamy finansować wydziały i uczelnie produkujące bezrobotnych?
Drugi element to jakość kształcenie mierzona nie księgami tylko materiałami dydaktycznymi. Te przecież można łatwo policzyć i skatalogować.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *