Usłyszałem stwierdzenie, że nikt nie wie jak to będzie pod rządami nadchodzącej ustawy 2.0 szczególnie w kontekście oceny czyli ewaluacji jednostek i przyznawania funduszy ponoć wspólnego na działalność dydaktyczną i naukową. Dumnie stwierdziłem, że wiem i że mogę się tym podzielić ze społecznością akademicką. To wiem powinno być zapisane być może jako „wiem”. Wiem, że nic nie wiem, ale po 40 latach pracy wydaje mi się, że wiem jak to powinno wyglądać. A będzie jak będzie.
Na pewno system dla wielu nie będzie sprawiedliwy, bo nie wszyscy będą zadowoleni. To eufemizm. Większość będzie niezadowolona! Jest szansa, że ten system może być uczciwy, przejrzysty i jawny. Ale to tylko szansa…
Od lat nikt w środowisku nie protestuje (albo ja nie wiem o tych protestach) przeciwko temu, że o szczegółach kryteriów ocen dowiadujemy się tuż przed oceną. Od zawsze powtarzam, że gdybym Studentom podał kryteria wystawiania ocen w ostatnim tygodniu semestru dawno już bym nie pracował na uczelni! Powiem więcej – nawet jeśli kryteria ocen Studenci otrzymują w wersji drukowanej na pierwszych zajęciach i są one omawiane to i tak na koniec suweren ocenia w ankiecie jasność kryteriów zdecydowanie poniżej średniej. Dlaczego? Bo przestrzegam ustalonych kryteriów…
Tak więc po pierwsze kryteria powinny być znane na początku ocenianego okresu. Kropka. Słyszę argumenty przeciw – oceniani będą działać „pod kryteria”. A co w tym złego? Przecież znane są kryteria awansu naukowego. I wszyscy zbierają punkty właśnie pod te kryteria. A można sobie wyobrazić system, w którym awanse są rozpatrywane raz do roku w grudniu. W grudniu także ustalane są kryteria awansu…