Głos w sprawie eLearningu…

Ponieważ obaj kandydaci na Dziekana odnieśli się pozytywnie do eLearningu (nie jestem tego w stanie dokładnie zacytować, gdyż programy wyborcze nie są dostępne w sieci) i co więcej Komisja ds. Kształcenia traktuje “dostęp do treści wykładowych i ćwiczeniowych na PELE” jako jeden ze sposobów na ratowanie studiów niestacjnarnych czuję się zobowiązany do zabrania głosu w tej sprawie. Aby nikogo nie uradzić moim “wymądrzaniem” się (eLearningiem zajmuję się 25 lat, napiasłem ten temat ponad 70 publikacji…) sugeruję zapoznanie się z następującymi tekstami pokazującymi co to jest: e-Learning, blended learning, M-learning, d-learning, system elearningowy oraz educational technology. Mam świadomość, że na tej problematyce jak na piłce nożnej i medycynie wszyscy się znają, ale warto przeczytać te teksty, aby wiedzieć o czym jest mowa…
Rzeczone “treści wykładowe i ćwiczeniowe” to najczęściej slajdy z wykładów. One same nie mogą być utożsamiane z eLearningiem, owszem mogą być traktowane jedynie jako jedna ze składowych. Gdyby samo udostępnienie materiałów było rozwiązaniem problemu to przecież od lat mamy książki i… nic. Odnoszę także nieodparte wrażenie, że skoro przez sześć lat istnienia portalu edukacyjnego nie udało się wygenerować treści to dziś nie nastąpi żaden cud.
Na jednym z posiedzeń rady usłyszałem (albo się przesłyszałem albo źle zrozumiałem…) że nie będziemy już robić pre-skryptów. Jestem to w stanie zrozumieć i uzasadnić bardzo prosto. Tego typu działalność nie przynosi wydziałowi punktów, więc z tego punktu widzenia jest stratą czasu. A te treści wykładowe to niby jak powstaną? Dla ich przygotowania i udostępnienia potrzebna jest przecież praca ludzka…
Zabrzmiało pesymistycznie? Bynajmniej, jestem z definicji optymistą i zawsze na stwierdzenie, że gorzej być nie może odpowiadam pełen optymizmu że może! W programie wyborczym Jego Magnificencja Rektor zadeklarował dwa kolejne skrzydła, które są dokładnie w miejscu nowego-starego baraku z laboratorium. Trzeba będzie do kosztów dwóch przeprowadzek znowu coś doliczyć. Obawiam się, że bez zdobycia dużego ogólno wydziałowego grantu staniemy się jedynie elemencikiem zapowiadanej School of Civil Engineering.
Mamy znakomitą infrastrukturę informatyczna wartą 20 milionów złotych. Warto i trzeba znaleźć fundusze na rzetelne i pełne wdrożenie usług informatycznych. Tego w ramach wolontariatu czy też prac społecznych nie da się zrobić.
R. Robert Gajewski

Wspaniały jubileusz

Dziś przypada 95 rocznica urodzin Pana Profesora Zbigniewa Kączkowskiego. Był on bez wątpienia moim pierwszym Mistrzem na wydziale. Pierwszym i najważniejszym Nauczycielem, dzięki któremu jestem tym kim jestem. W 1979 roku obroniłem pod Jego kierunkiem pacę dyplomową. Do przejścia na emeryturę czyli do roku 1983 był moim opiekunem naukowym i wtedy to powstały początki mojej pracy doktorskiej. Pan Profesor Kączkowski nauczył mnie bardzo wielu rzeczy. Pisząc te słowa dobieram je starannie, bo poprawność językowa to podstawa. Nie piszę tego w oparciu o cokolwiek, bo oparciu lęgną się pluskwy, a terminy liczba i ilość znaczą zupełnie coś innego. Miałem zaszczyt być asystentem Pana Profesora Kączkowskiego i to jakim jestem dzisiaj nauczycielem akademickim to Jego zasługa. Wymagam od Studentów, ale przede wszystkim wymagam od siebie, aby zajęcia były dobrze zaplanowane i przygotowane.
Ponieważ tym razem nie zostałem zaproszony na jutrzejsze uroczystości jubileuszowe tą drogą chciałbym złożyć Panu Profesorowi Kączkowskiemu moje najserdeczniejsze życzenia urodzinowe. Przede wszystkim zdrowia i bardzo długich lat życia upływających w radości wynikającej ze świadomości tego, że ziarno rzetelności i uczciwości zawodowej które zasiał przed laty wydaje do dziś wspaniałe plony.
Ze zdziwieniem i pewną dozą zażenowania i smutku stwierdziłem, że nasz wydział którego pracownikami Pan Profesor Kączkowski był od 1954 roku i zakład mechaniki budowli którym kierował od 1955 roku wtedy jako katedrą jakby zapomniały w przestrzeni wirtualnej o tej rocznicy, bo na ich stronach nie ma o tym nawet słowa. O tempora, o mores!
R. Robert Gajewski
ZK

Wspomnienie…

Wczoraj odbyło się “Seminarium poświęcone pamięci Profesora Lesława Kwaśniewskiego”. Wśród wielu wspomnień było także moje, które spisuję poniżej…
Nigdy nie napisaliśmy wspólnej publikacji, więc mówiąc językiem recenzentów (NCN, NCBIR, CK, czasopism…) nie ma między nami żadnego “konfliktu interesów”, a wspomnienie będzie o rozmowach, bo wiele ze sobą rozmawialiśmy. Mam nadzieję, że Poeta nie poczuje się dotknięty, jeśli “przekręcę” Jego słowa. Spieszmy się rozmawiać z ludźmi, tak szybko odchodzą…
Pierwsze nasze rozmowy z początku lat ’90 prowadziliśmy po angielsku. W czasach naszych studiów czyli w czasach PRL obowiązującym językiem był rosyjski. Po zmianach roku 1989 obaj poczuliśmy potrzebę lepszego poznania języka angielskiego. Obaj zostaliśmy słuchaczami English Language Center, które zorganizował Chris Scott-Barrett. Byliśmy w różnych grupach, ale jednoczyły nas kultowe “residential courses” (najbardziej pamiętne miały miejsce w… Pruszkowie, w Stacji Hodowli i Unasienniania Zwierząt) a prowadzone były zgodnie z zasadą “total immersion”. Bez wnikania w szczegóły nocnych rozmów po angielsku, podczas których bardzo nam zasychało w gardle, rano budziliśmy się z “pełnego zanurzenia” w poczuciu sukcesu. Zamiast swojskiego stwierdzenia “rane, co za kac” padało angielskie “shit, what a hangover”… Niestety, te lata były jeszcze analogowe i nie ma w sieci żadnych “cyfrowych świadków” naszych osiągnięć językowych.
Pewnikiem gdyby nie Chris i jego kursy nie poznalibyśmy tak dobrze angielskiego i być może nie zostalibyśmy beneficjentami “Dr. Anatole S. and Pamela D. Dekaban Fund” – Leszek w roku 1999 a ja już w tym wieku w latach 2002/3. “Dekaban” zaowocował kolejnymi spotkaniami i rozmowami Dekabanów czy też Dekabanowców, niestety ostatnio coraz rzadszymi.
Wiele rozmawialiśmy także na wydziale. O czym mogą gadać faceci? Oczywiście o polityce! Ktoś mógłby powiedzieć, że “knuliśmy”. Punkt widzenia zależy od wielu parametrów. My po prostu zawsze pochylaliśmy się głęboko nad losami naszej umiłowanej ojczyzny.
Po roku 2007 jeden z szacownych amerykańskich uniwersytetów opublikował w sieci dokument zatytułowany “Purdue creates scientifically based animation of 9/11 attack”. Szczególnie fascynujący jest film, który Purdue zamieściło na YouTube. Wtedy to w naszych rozmowach zaczął się pojawiać temat uczciwości w nauce, modelowania, symulacji, walidacji i weryfikacji. Nie będę ukrywał, że od kwietnia 2010 ta tematyka zaczęła mieć charakter bardziej “lokalny”.
Być może te nasze rozmowy miały wpływ na wybór przez Leszka tematu jego wykładu, jaki wygłosił podczas inauguracji roku akademickiego 2013-2014 zatytułowanego “Weryfikacja i walidacja symulacji komputerowych”. Prezentację na pewno na prośbę Leszka umieściłem na wydziałowym portalu informacyjnym, którym już się nie opiekuję. Prezentacja dziwnym zrządzeniem lodu znikła… Na jednym z końcowych slajdów była upadająca kulka. Szklana na posadzkę lub… Po wykładzie gdy chwilę rozmawialiśmy Leszek stwierdził albo zapytał z lekkim uśmiechem – “powiedziałem wszystko…?”. Odpowiedziałem lub spytałem się z podobnym uśmiechem – “ale czy wszyscy zrozumieli…?”
Tej sprawy jak i setek innych nie zdążyliśmy tu przegadać. Jedno co jest w życiu pewne, to jego skończoność. Osobiście wierzę, że spotkam się z Leszkiem i dokończymy nasze przerwane rozmowy. Ale dopóki jesteśmy tu… Spieszmy się rozmawiać, ludzie tak szybko odchodzą…

R. Robert Gajewski

PS. Po latach, 2.10.2019 odnalazłem prezentację Leszka…

2

1