Sprawa dopłat

Stare przysłowie w polskiej, narodowej wersji stanowi: jeśli jedna osoba mówi, że jesteś pijany zignoruj to, jeśli kilka to połóż się spać. Jeśli coś mi się wydaje to być może jest to sprawa jednostkowa, nazwijmy eufemistycznie mój tradycyjny pech. Jeśli podobne spostrzeżenia ma kilka osób to znaczy, że coś jest na rzeczy. Oczywiście coraz częściej doświadczam, że nawet większość może nie mieć racji, ale to temat na zupełnie inne opowiadanie.
W Polityce znalazłem krótki felieton zatytułowany Sprawa dopłat dla nauczycieli. Link może jak to bywa zniknąć… Swoją drogą rożne linki coraz częściej znikają. Choroba jakaś? Zacytuję więc:

Wraz z nauczycielami zwolnionymi w ramach reformy edukacji polskie szkoły stracą pieniądze, które dopłacają oni do tych szkół z własnej kieszeni – alarmuje „Gazeta Wyborcza”. Dopłacający nauczyciele to w wielu szkołach standard – Anna Sosna, Nauczycielka Roku 2011, wyliczyła, że tylko w b.r. dopłaciła do swojej pracy 4671 zł, kupując m.in. książki, nagrody dla uczniów, artykuły papiernicze, tusze do drukarek czy materiały niezbędne do przygotowania pomocy dydaktycznych.

Dopłacanie do swojej pracy… Skąd ja to znam? Czy mi się to śniło? Zanim zajmę się moim studium przypadku będę brutalnie antycypował. Przecież ta Pani (i ja także…) nie musiała kupować książek. Mogła je “pozyskać” z Internetu, a tak w ogóle po co ta kobieta tyle czyta? Będzie za mądra! Nagrody dla uczniów… Zbędna fanaberia. Niech się dzieciaki nauczą, że za wiedzę, kompetencje, umiejętności dostaje się najczęściej kopa od głupszych a nie nagrodę! Artykuły papiernicze… Czy chodzi o ten mityczny papier toaletowy? Tusze do drukarek… Coś drukujemy pokątnie? Kontrrewolucji się zachciewa? A nie można czytać z ekranu? Za dużo mamy lasów i puszcz? Tak ogólnie, na Ziemi, to nie jest jakakolwiek aluzja polityczna. Materiały potrzebna do przygotowania pomocy dydaktycznych. Jakie pomoce dydaktyczne, Dobra Kobieto. Tego co najważniejsze, podstawowe, najistotniejsze można uczyć bez pomocy dydaktycznych.
W ten piękny i prosty sposób wykazałem, że ta kwota 4761 złotych nie była nijak uzasadniona i być może stanowiła próbę ohydnego szantażu moralnego i wymuszenia od Państwa nienależnych pieniędzy… Mój przypadek opisze w szczegółach już wkrótce…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *