We czwartki mam zajęcia – pracuję więc fizycznie na uczelni. W pozostałe dni pracuję w zaciszu… biblioteki. Jak bywam na uczelni to spotykam ludzi, jak spotykam ludzi to z nimi rozmawiam. Dziś zaskoczyły mnie dziwne pytania i stwierdzenia związane z pomysłem umieszczania regulaminów przedmiotów na portalu edukacyjnym. Moi rozmówcy pytali się retorycznie na co mi to? Dociekliwi inaczej od razu stwierdzali, że chciałem sobie wymasować słupki popularności i zwiększyć liczbę wejść na portal edukacyjny. Prawda materialna na ten temat jest zupełnie inna. Latem 2017 niestety nieskutecznie przekonywałem D&W (decydentów i władców), że najlepszym miejscem na umieszczenie regulaminu jest USOS gdzie jest specjalna „ramka” (pole) metody i kryteria oceniania. Władza ma zawsze rację a władza absolutna ma zawsze i wszędzie rację absolutną. Ja nie przegrałem, przegrał zdrowy rozsądek, a sprawa ciągnie się jak to i owo w reformach. Tak wygląda przykra prawda materialna i proszę całą wydziałową społeczność o ostateczne przyjęcie do wiadomości, że umieszczanie regulaminów na portalu edukacyjnym nie było moim pomysłem. Co więcej byłem zdecydowanie i jednoznaczne przeciwko temu pomysłowi. Kropka.