Po pierwszym tygodniu…

Przysłowie mówi – pierwsze koty za płoty. Moje koty były w tym roku bardzo obfite. Jako tak zwany koordynator przedmiotu miałem zaszczyt i przyjemność kolejny raz ratować świat i prowadzić stacjonarnie i na realu pandemiczne zajęcia stacjonarne w magicznej liczbie ośmiu godzin. Magia godzin będzie trwać co najmniej do początku października – w piątki będę miał siedem godzin zdalnych. Czyli jak za starych, dobrych lat łapię nadgodziny. Udowodniłem, że nawet bumer 65+ może w jednym tygodniu zrobić dwadzieścia pięć godzin zajęć. Jestem dumny z siebie, że jeszcze dałem radę, zdecydowanie mniej, że musiałem to robić.

Od zawsze czyli od początku pandemii podziwiam niespójność przepisów. Pamiętam, jak w okolicach Świąt Zmartwychwstania Pańskiego obowiązywał paranoiczny zakaz wstępu do lasów i na cmentarze. Dzięki temu powstała piękna pieśń Kazika i… przestała istnieć Lista Przebojów Trójki. We wrześniu zadziwiały mnie inne kontrasty. Na wydziale widziałem w holu wydziału siedzącą kolejkę do dziekanatu. W tym samym czasie w liceach dzieciaki siedzą w klasach bez masek w liczbie trzydzieści plus. A w pociągu do Wołomina był ścisk jak w najlepszych czasach. Z racji upału połowa ludzi była bez maseczek, no bo po co. Przed wejściem na wydział mierzymy temperaturę i myjemy rączki. Ale na sali komputerowej nie ma już możliwości przemycia klawiatury. Przyniosłem swój środek dezynfekcyjny, czyli kolejny raz dołożyłem temu wydziałowi, ale nie było oczywiście ręczników.

Tych osiem godzin w sali przebiegło o dziwo sprawnie. W dużej mirze dlatego, że przed moimi zajęciami był starter dziekanatu. Warto, żeby wprowadzić taką świecką tradycję, choć mam pełną świadomość, że będzie to trudne organizacyjnie. No bo warto, aby takie zajęcia miały charakter praktyczny, czyli aby odbywały się w laboratorium komputerowym.

Będzie niestety trochę zamieszania, bo będzie wielość sposobów prowadzenia zajęć i sposobów wykorzystywania narzędzi informatycznych. Do tej pory było przecież podobnie, choć zajęcia były w salach. Owszem, teraz dochodzi ta mityczna wielość narzędzi. Zasugerowałem studentom proste i twórcze rozwiązanie tego problemu w postaci tabelki. W wierszach są kolejne przedmioty, w kolumnach w kolejnych polach (będzie o tym na zajęciach dotyczących baz danych) informacje co i jak: gdzie są materiały, kiedy sprawdziany i tak dalej. To jest dla poziomego układu strony. Jak ktoś preferuje układ pionowy w kolumnach będą przedmioty.

Moje pierwsze odwrócone zdane zajęcia były lekką techniczną wtopą, co opiszę w osobnym wpisie. Poszukiwanie rozwiązania z dwoma monitorami nie jest moją fanaberią! Zapewniam wszystkich. I informuję, że będę dążył do celu! Oczywiście w sposób w pełni zgodny z prawem. Ale prawda i sprawiedliwość muszą do cholery zatriumfować!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *