Polemika…

Oczywiście jestem zwolennikiem idei active learning, ale… Starałem się podczas Zjazdu Dziekanów przekonać słuchaczy, że po trzydziestu latach musimy się przede wszystkim zmierzyć z problemem zamiecionym pod dywan – mniejszą liczbą godzin zajęć, czyli “nauczania”. Podałem bardzo konkretny przykład Mechaniki Budowli. Jako młody asystent w ramach “pierwszej mechaniki” prowadziłem pięć godzin zajęć tygodniowo, dziś moi następcy prowadzą dwie godziny. A podczas dyskusji wszyscy zwracali uwagę na… fundamentalne znaczenie mechaniki dla studiów na kierunku budownictwo. Nikomu o zdrowych zmysłach nie przychodzi bowiem do głowy odjechany pomysł sprytnego redukowania znaczenia mechaniki. A że studenci mają z mechaniką kłopot… Wyobraźmy sobie, że studenci medycyny mają kłopot z anatomią więc… Aby spełnić oczekiwania studentów likwidujemy anatomię i… przyszłych pacjentów. Ale przejdźmy do rzeczy!

AAIM PERSPECTIVES| VOLUME 130, ISSUE 3, P376-381, MARCH 01, 2017
Lectures for Adult Learners: Breaking Old Habits in Graduate Medical Education
Avraham Z. Cooper, MD , Jeremy B. Richards, MD, MA, Published:November 28, 2016DOI:https://doi.org/10.1016/j.amjmed.2016.11.009

Zacznę od tego, że autorzy tego artykułu i obrazka są z USA. Przypomnę wszystkim, że USA nie należą do Unii Europejskiej i tam nie ma ECTS. Tak dla ustalenia uwagi… Obrazek jest piękny, idealistyczny, ale pasuje do naszej rzeczywistości jak wół do karety. Nie wiem jaka jest u nas redukcja liczby godzin wykładowych, ale sądzę, że podobna jak dla ćwiczeń. Na tym idealistycznym amerykańskim obrazku content delivery to góra 20 minut z 60, czyli 15 z 45! Przepraszam za szczerość – w naszych warunkach to absurd! Oczywiście można założyć idealistycznie, że dla wykładu zadziała flipped classroom, że studenci będą przygotowani do spotkania z wykładowcą i dyskusje. Ale to jest już mega idealizm. Tak więc z całym szacunkiem… Stosujmy zagraniczne wzorce krytycznie mając świadomość naszej sytuacji… godzinowej.

W prezentacji active learning był piękny przykład przeróbki slajdu dotyczącego sumatora sekwencyjnego Moore’a. Zamiast wymienienia zalet i wad samodzielna praca, czyli na przykład wyszukiwanie w Google, ankieta na temat wyników wyszukiwania i dopiero wtedy nauczycielskie podsumowanie. Wszystko piękne – podsumowanie to góra minuta, wyszukiwanie pięć? Czyli tracę mnóstwo czasu. Oczywiście, zyskują studenci bo się aktywnie uczą, tylko jakby ułamka materiału… I tak przy okazji jeszcze jedna uwaga. W Internecie nie ma wiedzy. W Internecie są dane i informacje (who, what, when, where). Wiedza (how) jak korzystać z informacji przy rozwiązywaniu nowych problemów tworzy się albo nie w naszych głowach w procesie uczenia się. Owszem, w Internecie jest odpowiedź na pytanie how dla pewnych standardowych przypadków. A mądrość… Odpowiedź na pytanie why przychodzi z wiekiem. Mnie z wiekiem rośnie liczba pytań why…

Zakończę anegdotką z moich czasów studenckich. Jeden z moich wykładowców był działaczem PZPR i pewnikiem liczne plena i egzekutywy nie pozwalały mu na przygotowanie się do zajęć. Prowadził więc wykłady w podobnym trybie. Content delivery zajmowało mu jedynie kwadrans. Przez pierwsze piętnaście minut opowiadał o tym, co mówił przez kwadrans na poprzednim wykładzie, przez końcowe o tym co będzie. Jako studenci byliśmy zadowoleni – przedmiot był lekko od czapy i dzięki temu było o 2/3 mniej materiału do egzaminu… Partyjny geniusz edukacji. Nasz narodowy prekursor active learning…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *