We środę straciłem bezpowrotnie dwie godziny na oglądanie marketingowej prezentacji Teams. Czułem się jak klient, któremu wciskają kolanem garnki, kołderki czy też inne cudeńka. No ale chyba do „zdalnego prowadzenie zajęć” musimy używać Teams bo… musimy. Teraz trwa panika i akcja zakładanie zespołów w Teams. No bo jak każdy pracownik byłby zmuszony samodzielnie zakładać zespoły to byłaby z tego mega masakra! Ten problem jakoś został rozwiązany i chmura pracowicie tworzy te tysiące zespołów… po nocach, bo w dzień się nie wyrabia. Gorzej jest z samym „zdalnym prowadzeniem zajęć” w sposób synchroniczny. Przypominam wykładnię odgłosów dopływających z centrali. Wysyłanie plików PDF i późniejszy kontakt mejlowy są naganne i nie będę zaliczane i rozliczane. Tak opiekuję się dyplomantem – czy też „utracę” godziny? Naganne jest także wstępne nagrywanie zajęć. Wszystko ma być na żywo i na żywca. Jest tylko jeden drobny problem – do takich aktywności Teams nadaje się jak przysłowiowa świnia do galopu.
Mam jak na misiaczka 65+ całkiem bogate doświadczenia. W ubiegłym semestrze prowadziłem zajęcia z wykorzystaniem Zoom’a. Podczas mojej prezentacji (współdzielenia aplikacji lub całego ekranu) widziałem listę uczestników i ich „łapki”. Uczestniczyłem w czterodniowej konferencji naukowej obsługiwanej przez Cisco Webex. Miałem tam prezentację i prowadziłem warsztaty – w obu przypadkach miałem „kontrolę nad wirtualną salą”. Teams używam(y) przede wszystkim do zebrań, posiedzeń, obron, egzaminów. Jeśli nawet jest wtedy prezentacja to jest ona formą monologu. Na egzaminie, obronie, radzie wydziału jest prezentacja podczas której raczej nie ma interakcji. Dyskusja jest po czyli po zakończeniu współdzielenia… Ale czy tak wyglądają zajęcia? Albo czy powinny wyglądać zajęcia? Czym różni się monolog na żywo od puszczenia nagrania? Niczym! A jak zachowuje się Teams podczas prezentacji (współdzielenia ekranu lub aplikacji)? Jak to się mówi co do zasady łapki giną. Czyli jak student ma pytanie ja tego nie widzę. O tym że nie jest to moja niewiedza tylko problem świadczy dyskusja po „szkoleniu” Teams.
Według moich (niewielkich) doświadczeń z Teamsem i mądrości Internetu, podczas wygłaszania wykładu w drodze prezentacji „folii” (sharowanie pulpitu albo okna) znika możliwość podglądania „podnoszonych łapek” i odczytywania komunikatów na czacie. Jak więc studenci mają zgłaszać problemy i wątpliwości? Wykład staje się nie-wykładem, czyli formą nie-interaktywną, więc równie dobrze mógłby być zastąpiony „puszczeniem” nagranego uprzednio wystąpienia, po którym ewentualnie następuje sesyjka pytań/odpowiedzi.
Wydaje mi się, że rozwiązanie może być stosowanie dwóch monitorów. Na jednym udostępniamy ekran w Teamsie, a na drugim mamy „zaplecze”, na którym możemy sobie podglądać okno Teamsa czy otwierać pliki, które zaraz przeciągniemy na drugi ekran aby je pokazać. Nie udało mi się zrobić prezentacji w power poincie czy nawet w PDF i wyświetlić jej na połówce ekranu. Więc chyba nie ma możliwości, aby mając 1 ekran udostępniać jakąś zawartość i jednocześnie widzieć standardowe okno Teamsa.
No to chyba mamy jasność.
Tak, mamy więc „jasność w temacie”, że Teams nadaje się do „zdalnego prowadzenia zajęć” jak wół do karety albo świnia do galopu. Jest w tym tylko jeden szkopuł. W imię jakich wyższych idei mamy obowiązek korzystania z Teams w celu synchronicznego prowadzenia zajęć, jeśli to narzędzie nie pozwala na pełne synchroniczne prowadzenie zajęć. Bo testy i zadania oraz wszelakie inne zasoby typu linki i pliki ma… Moodle, który został właśnie uruchomiony. Poniższe trzy obrazki pokazują fundamentalne różnice między platformami Zoom, Cisco Webex i Teams.



Inna jest „filozofia” Zoom, Cisco Webex i Teams. Dwa pierwsze podczas współdzielenia ekranu wyświetlają u góry ekranu „chowającą się listwę”, z której można wyciągnąć „niezależne i pływające” okienka czatu i uczestników. Teams ma też takie okienko – to jest to małe czarne cudo w prawym dolnym rogu obrazka. Są tam tylko cztery przyciski: kamera, mikrofon, współdzielenia i koniec. Nie ma możliwości czatu i podglądu uczestników. Oczywiście jest workaround czyli obejście, które tradycyjnie wykoncypowałem. No bo całe moje dydaktyczne życie jest jednym niekończącym się pasmem naprawiania tego, co jest w różnych programach i systemach schrzanione przez informatyków. Otóż można wyciągnąć całe wielkie okno Teams, którego nie da się racjonalnie zminimalizować. Oczywiście jak to było w zacytowanej dyskusji można zastosować drugi ekran (monitor). Czy jest ktoś chętny do zakupu dla mnie drugiego monitora? Jak się chyba nie udał pierwszy przetarg…

Nie tylko papierosy są do…
